Sponsorzy grupy KnockOut

Patronat medialny


 

Mateusz Masternak wraca po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją. Żeby znów poważnie myśleć o pasie, musi odbudować ranking. Jego najbliższym rywalem jest Jean Jacques Olivier z Francji. „W ringu od siły ważniejsza jest szybkość” — stwierdza Masternak przed pojedynkiem zaplanowanym na sobotę w hali KGHM Ślęza Arena podczas gali KnockOut Boxing Night 34.

Do walki we Wrocławiu zostało kilka dni. Jak idą przygotowania i na czym koncentrujecie się z trenerem najbardziej?
Mateusz Masternak: To już końcówka przygotowań. Ważny okres, bo z jednej strony jest już z górki, z drugiej trzeba uważać, aby nie popełnić błędu, który mógłby spowodować, że moja dyspozycja byłaby gorsza. Trenujemy na lekkich obciążeniach, skupiamy się na koordynacji, pobudzeniu szybkości, by w sobotę eksplodować.

W drugim narożniku stanie Jeana Jacques Oliver. Macie go rozpracowanego?
Oglądamy rywala, analizujemy, jak walczy. Staramy się ocenić jego mocne i słabe strony, żeby w ringu z jednej strony zabrać jego atuty, a z drugiej narzucić swój styl. To nasze zadanie. Jednak głównie skupiamy się na mnie, żeby moja dyspozycja była jak najlepsza.

Jaka jest ranga tej walki? Powiedziałeś gdzie indziej, że chciałbyś jeszcze kiedyś powalczyć o pas mistrzowski. Twój najbliższy przeciwnik to rozgrzewka?
Z boksem jest jak z chodzeniem po drabinie – trudno przeskoczyć od razu o dwa szczeble. Najbliższa walka jest po to, aby wrócić na falę zwycięstw. Jeżeli wygram, zdobędę potrzebne mi punkty do rankingu. Chcę wrócić do czołówki, z powrotem zacząć się liczyć, co jest dla mnie bardzo ważne.

Z powodu kontuzji nie było cię cztery miesiące. W tym czasie wypadłeś z gry?
Nie do końca, bo w każdym rankingu jestem w czołowej piętnastce, która teoretycznie ma prawo do walki o mistrzostwo, ale praktycznie jest o to trudno. Lepiej być w pierwszej trójce. Ogólnie im bliżej szczytu, tym większe prawdopodobieństwo, że dostaniesz walkę o pas.

To jak tam żebra?
Połamane były dwa. Pierwszy miesiąc był ciężki, także psychicznie, ale później dosyć szybko zacząłem rehabilitację i powrót do pełnej sprawności. Nie przeszkadzały mi w trakcie przygotowań, więc już jest dobrze. Problem uważam za zażegnany, mimo że to paskudna kontuzja, która długo się utrzymuje. Na szczęście teraz mogę skoncentrować się na rywalu, wejść do ringu zdrowy i przygotowany. Będę chciał pokazać boks atrakcyjny dla kibiców.

Pełna treść artykułu na wroclaw.pl >>