W sobotę na gali Knockout Boxing Night 37, Mateusz Masternak skrzyżuje rękawice z Australijczykiem Floydem Massonem we Wrocławiu. Co tak naprawdę jest stawką tego pojedynku? Polak ciągle marzy o pasie mistrza świata.
Mateusz Masternak jest na dobrej drodze, by odbudować ranking w federacji IBF, która może dać 37-latkowi jeszcze jedną szansę na walkę o tytuł mistrza świata i to niekoniecznie w IBF.
Tak było choćby pod koniec ubiegłego roku, kiedy wszystko wskazywało na to, iż po po pokonaniu Australijczyka Jasona Whateley’a w Zakopanem Polak dostanie walkę z posiadającym pas kategorii cruiser Jai’em Opetaią. Finalnie los zgotował dla „Mastera” inny scenariusz - nie mniej ciekawy - ponieważ otrzymał propozycję walki o mistrzostwo świata WBO z dzierżącym pas kategorii junior ciężkiej Chrisem Billamem-Smithem. Masternak w arcyciekawym pojedynku, wygrywał na kartach sędziowskich, ale nie był w stanie wyjść do 9. rundy przez kontuzję żeber. To był dla niego cios.
Wielu ekspertów twierdziło, że mistrzowskie aspiracje Masternaka już się nie ziszczą, ale on sam wyleczył kontuzję, zakasał rękawy i dalej walczy o swoje największe sportowe marzenie. W kwietniu 2024 roku wygrał przez TKO z Francuzem Jeanem Jacques Olivierem we wrocławskiej hali KGHM Ślęza Arena, a teraz - 16 listopada - zmierzy się w tym samym miejscu z urodzonym w Nowej Zelandii Australijczykiem Floydem Massonem.
Pełna treść artykułu w "Gazecie Wrocławskiej" >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS