Maciej Sulęcki (32-3, 12 KO) skomentował za pośrednictwem mediów społecznościowych niedawny pojedynek z Diego Pacheco. Polak został znokautowany przez klasyfikowanego w czołówce światowych rankingów Amerykanina na gali w Carson. Do momentu przerwania rywalizacji, Sulęcki wysoko przegrywał na punkty.
- Minęło kilka dni od walki i przyszedł czas rozliczeń. Przegrałem przez KO ciosem na wątrobę, ciosem na który się przygotowaliśmy podczas moich przygotowań dlatego ta przegrana boli podwójnie - analizuje "Striczu".
- Wiedziałem, że Pacheco po prawym prostym bije lewy hak na wątrobę, byłem na to uczulany przez moich trenerów i nasze przygotowania opieraliśmy głównie na akcjach które mogłyby wyłączyć zadawanie tego ciosu. Niestety popełniłem jeden błąd który kosztował mnie przegraną. Pacheco czekał na ten błąd, bo wcześniej nie zadawał ciosów na wątrobę, usypiając moją czujność, a na takim poziomie chwila nieuwagi i gra się kończy - wspomina były pretendent do tytułu mistrza świata.
Sulęcki zadeklarował, że zamierza boksować zawodowo jeszcze przez kilkanaście miesięcy, a na kolejne pojedynki wróci do kategorii średniej.
- Broni nie składam, chcę jeszcze w tym roku wrócić na ring w mojej kategorii wagowej czyli kategorii średniej. Daję sobie czas w boksie do końca przyszłego roku i do tego czasu zawsze będę dawał z siebie 100 procent - podsumował 35-latek.