Jake Paul (10-1, 7 KO), który w piątkową noc na gali w Arlington zmierzy się z 58-letnią legendą wagi ciężkiej Mikem Tysonem (50-6, 44 KO), deklaruje, że w przyszłym roku chce sprawdzić się w walce z Saulem Alvarezem (62-2-2, 39 KO).
- Udowodnię, że to ja jestem twarzą boksu. Ja kontra Canelo w limicie 200 funtów o mistrzostwo świata kategorii junior ciężkiej to największa walka do zrobienia! - twierdzi internetowy celebryta.
Paul, który w starciu z Tysonem jest dość wyraźnym faworytem bukmacherów, z 11 zawodowych walk przegrał dotąd tylko jedną - z Tommym Furym, jednak w gronie jego rywali nie było żadnego liczącego się w świecie pięściarza.
Ben Shalom zdradził w rozmowie ze Sky Sports, że wznowiono wstępne negocjacje dotyczące organizacji walki pomiędzy Saulem Alvarezem (62-2-2, 39 KO) i Chrisem Eubankiem Jr (34-3, 25 KO).
- Już rozpoczęliśmy małe rozmowy na temat pojedynku z Canelo. Gdyby udało się to zrobić w Wielkiej Brytanii, moglibyśmy wyprzedać Stadion Wembley - ocenił promotor Wyspiarza.
Eubank w swoim ostatnim występie zastopował Kamila Szeremetę. Tuż po ogłoszeniu werdyktu Brytyjczyk spotkał się w ringu oko w oko ze swoim rodakiem i niedoszłym przeciwnikiem Conorem Bennem (23-0, 14 KO). Starcie Eubanka z Bennem byłoby dla angielskich kibiców bardzo ciekawą alternatywą wobec walki Eubank - Canelo.
W walce wieczoru gali w Las Vegas Saul Alvarez (62-2-2, 39 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Edgara Berlangę (22-1, 17 KO), broniąc pasów WBA, WBO i WBC wagi super średniej.
W drodze po pewną wygraną (117-110, 118-109, 118-109) Meksykanin posłał rywala na matę w trzeciej rundzie, trafiając lewym sierpowym. "Canelo" szukał w tym momencie wygranej przed czasem, jednak Portorykańczyk przetrwał kryzys pomimo wielu czystych ciosów rywala.
Berlanga zaczął lepiej boksować od szóstej rundy, stawiając na lewy prosty i mobilność. W końcówce Portorykańczyk mocniej się otworzył i starał się zaatakować zmęczonego Meksykanina, ale nie był w stanie przełamać jego obrony. Dla Berlangi była to pierwsza zawodowa porażka. Alvarez, który wygrał po raz drugi w tym roku, na ring ma wrócić w maju przyszłego roku.
Saul Alvarez (61-2-2, 39 KO) zapowiedział, że wiosną przyszłego roku chciałby stoczyć walkę rewanżową z Dmitrijem Biwołem (23-0, 12 KO), jeśli 33-latek w październiku pokona Artura Beterbijewa.
Pierwszy pojedynek "Canelo" z Biwołem odbył się ponad dwa lata temu. Meksykanin przegrał jednogłośnie na punkty i była to jego jedyna porażka w ostatniej dekadzie.
Alvarez na ring wróci dzisiaj, krzyżując rękawice z Edgarem Berlangą (22-0, 17 KO). Pięściarz z Meksyku, który w maju wygrał z Jaime Munguią, potwierdził, że będzie to jego ostatni występ w tym roku.
Oscar De La Hoya ostro zaatakował w mediach społecznościowych swojego byłego podopiecznego Saula Alvareza (61-2-2, 39 KO), zarzucając mu unikanie trudnych wyzwań sportowych.
- A więc okazuje się, że nie tylko ja mam Canelo Alvareza za aroganckiego gnoja. Turki Alalshikh ostatnio ujawnił, że Canelo odmówił spotkania z nim i nie chce z nim robić interesów. Dlaczego? Bo wycenił siebie tak wysoko, że nawet Saudyjczycy nie chcę z nim współpracować. A wszystko dlatego, że gotów jest zrobić wszystko, by nie walczyć z Davidem Benavidezem. Turki chce robić najlepsze walki, które wszyscy chcą zobaczyć, a Canelo wciąż robi walki, których nikt nie chce oglądać - oświadczył "Złoty Chłopiec".
Terence Crawford (41-0, 31 KO) skomentował postawę Saula Alvareza (61-2-2, 39 KO), który odmówił walki z nim na gali organizowanej przez Turkiego Alalshikha.
- Śmiać mi się chce, jak słyszę, gdy Canelo się żali, że nie dostaje wystarczającego szacunku za swoje zwycięstwa, podczas gdy on całą karierę walczył z mniejszymi rywalami - powiedział Amerykanin. - On od lat ustawiał sobie własne catch weighty, walczył z mniejszym Mayweatherem, Amirem Khanem, z Jermellem Charlo. Teraz ma milion wymówek, dlaczego nie zawalczy ze mną.
- Gdyby chodziło mu o biznes i uważałby mnie za łatwego rywala, wziąłby tę kasę. Ale on chce 200 milionów za Benavideza i 150 milionów za walkę ze mną. To mi daje jasno do zrozumienia, że postrzega mnie jako zagrożenie, bo to by było coś szalonego żeby w super półśredniej pobił go gość, który zaczynał w wadze lekkiej. On nie mógłby pozwolić sobie na taką porażkę. Co by sobie pomyśleli o nim kibice? To dla niego wielkie ryzyko. On opowiada, że nic dzięki temu nie zyska, ale może zyskać dużo - żaden z jego rywali nie był na topie P4P, gdy szedł z wagą do góry. Żaden! Żaden nie gwarantował mu też takiej gaży, jaką dostałby za walkę ze mną. Dlatego nie odbieram jego zachowania jako brak szacunku, ale właśnie jako okazywanie mi szacunku - dodał Crawford.
Turki Alalshikh nie gryzie się już w język, komentując kwestię ewentualnej współpracy z Saulem Alvarezem (61-2-2, 39 KO), od którego w ostatnich dniach po raz kolejny "dostał kosza". Szef projektu Riyadh Season, który wczoraj zakomunikował, że rezygnuje z prób organizacji starcia "Canelo" z Terencem Crawforem, zarzuca Meksykaninowi, że ten nie chce z nim działać, bo to oznaczałoby konieczność toczenia walk z wymagającymi rywalami.
- Słyszałem, co powiedział Canelo - że szanuje mnie, ale nie podoba mu się sposób prowadzenia przeze mnie interesów. Co do szacunku, to nie ma to dla mnie znaczenia. Co do mojego stylu pracy, to wiem, dlaczego mu się nie podoba - ja robię tylko duże walki za uczciwą cenę, więc każdemu, kto woli łatwe pojedynki, nie będzie to się podobało. Wiem, co on czuje od czasu porażki z Biwołem i że od tamtej pory szuka łatwiejszych walk. To nie ja unikam konfrontacji z Benavidezem i Crawfordem. Dlatego wiedziałem, że on marnuje mój czas, żądając wielkich pieniędzy, niemożliwych do zapłacenia. Tak więc ja będę dalej robił duże walki dla świata boksu, a on będzie zaliczał łatwe pokazówki - napisał na Twitterze Alalshikh.
Saul Alvarez, który 14 września zmierzy się w Las Vegas z Edgarem Berlangą (22-0, 17 KO) od momentu wspominanej przez Alalshikha walki z Biwołem krzyżował rękawice z: Gienadijem Golowkinem, Johnem Ryderem, Jermellem Charlo i Jaime Munguią.