Mateusz Tryc (15-2, 7 KO) potwierdził za pośrednictwem mediów społecznościowych, że nie dojdzie do jego walki z Pawłem Stępniem (19-1-1, 12 KO). Jak zdradził pięściarz z Wyszkowa, decyzja w tej sprawie zapadła tydzień temu.
- Spotkaliśmy się z promotorem tydzień temu i wspólnie ustaliliśmy, że walki nie będzie. Pomijam szczegóły, ale takie były ustalenia. Po siedmiu dniach nie ma żadnej informacji, prawdopodobnie dlatego, że nie znaleziono jeszcze zastępstwa. Ja jednak jestem zobowiązany poinformować swoich kibiców - tłumaczy Tryc.
- Dostaje informacje, że trzymacie kciuki, kupujecie bilety, będziecie na gali. Niestety, ale tej walki 20 września nie będzie. Czuję się delikatnie oszukany. Poświęciłem swój czas na przygotowania, to nie były tylko treningi podtrzymujące formę, ale mocne przygotowania - dodał 33-latek.
Tryc po raz ostatni boksował w kwietniu, kiedy to wygrał z Grigorem Saruhanianem na gali organizowanej w Bułgarii. Był to dla niego powrót na ring po rocznej przerwie.
Planowana na 20 września walka pomiędzy Pawłem Stępniem (19-1-1, 12 KO) i Mateuszem Trycem (15-2, 7 KO) nie odbędzie się - poinformował Hubert Migaczew, trener pięściarza z Wyszkowa.
Pojedynek wcześniej anonsowany był jako główna atrakcja gali Babilon Promotion w Chojnicach. Stępień i Tryc w tym roku stoczyli po jednej zawodowej walce.
Podczas wrześniowej gali w Chojnicach kolejne zawodowe walki stoczą także między innymi Filip Wąchała (1-0, 1 KO) i Adrianna Jędrzejczyk (2-0, 1 KO).
Mateusz Tryc (15-2, 7 KO) wygrał na punkty z Grigorem Saruhanianem (19-8-1, 9 KO) podczas gali organizowanej w Sofii.
Polak w swoim stylu szybko ruszył na rywala, narzucił swoje warunki i punktował w półdystansie. Saruhanian zmuszony był do walki z defensywy, z której odpowiadał rzadko i najczęściej nieskutecznie.
Dla Tryca była była to pierwsza zawodowa wygrana od dwóch lat. Pięściarz z Wyszkowa przerwał serię dwóch porażek.
20 kwietnia na gali organizowanej w Sofii na ring wróci Mateusz Tryc (14-2, 7 KO). Pięściarz z Wyszkowa zmierzy się z Grigorem Saruhanianem (19-8-1, 9 KO).
32-latek poinformował o swoich planach startowych za pośrednictwem mediów społecznościowych. Tryc wróci w ten sposób na ring po raz pierwszy od maja ubiegłego roku.
Polak w dwóch ostatnich profesjonalnych startach ponosił porażki. Grigor Saruhanian po raz ostatni boksował w lipcu ubiegłego roku.
Mateusz Tryc (14-2, 7 KO) zapowiedział w mediach społecznościowych powrót na salą treningową. Boksujący w kategorii super średniej zawodnik ponosił porażki w dwóch ostatnich zawodowych występach.
- Dziś mijają trzy miesiace od mojej ostatniej walki, która odbyła się 20 maja. Miałem dużo czasu na przemyślenia, przede wszystkim na odpoczynek fizyczny i psychiczny. Wracam mocno naładowany - zapowiedział pięściarz z Wyszkowa.
Tryc w ostatnim zawodowym występie przegrał z Petro Lakotskyim, który za kilka tygodni skrzyżuje rękawice z Przemysławem Gorgoniem.
Boksujący w kategorii super średniej Mateusz Tryc (14-1, 7 KO) przegrał przez nokaut w drugiej rundzie z Leonardem Carillo (16-4, 15 KO) na gali Nosalowy Dwór KNB 25 w Zakopanem.
Pierwsza runda przebiegała pod dyktando Polaka, który spychała rywala do obrony i trafiał ciosami w półdystansie. Kolumbijczyk kilka razy odpowiedział mocnymi uderzenia na korpus.
Na początku drugiego starcia Carillo rzucił Tryca na deski lewym sierpowym. Pięściarz z Wyszkowa ciężko padł na matę i chociaż próbował się podnieść, to rywalizacja została przerwana. To pierwsza zawodowa przegrana Polaka.
Podczas tej samej Artur Górski (5-1, 2 KO) zastopował w pierwszej rundzie Jozefa Kusmirka (4-18-1, 0 KO). Walczący w kategorii junior ciężkiej pięściarz wrócił w ten sposób na ring po porażce z rąk Oskara Wierzejskiego.
W swoim 15 zawodowym pojedynku niepokonany Mateusz Tryc (14-0, 7 KO) spotka się z Leonardem Carillo (15-4, 14 KO). Dla Kolumbijczyka to już 20 występ wśród profesjonalistów. - Spodziewam się ciężkiej i „brudnej” walki – mówi Mateusz Tryc z KnockOut Promotions przed sobotnią (29 października) galą „Nosalowy Dwór Knockout Boxing Night 25” w Zakopanem. Transmisja w TVP Sport.
- Carillo boksuje z odwrotnej pozycji, to rywal bardzo niewygodny stylowo, odchylony, chociaż potrafi też boksować ofensywnie. Ale jestem dobrze przygotowany fizycznie, więc będzie trzeba wyjść twardo do walki i narzucić mocne tempo. Jestem gotowy na dobry i zacięty pojedynek – powiedział Mateusz Tryc, który od kilku miesięcy trenuje pod okiem Andrzeja Liczika.
Polak jest bardzo doświadczonym pięściarzem, zarówno na ringach olimpijskich (2 razy był w ćwierćfinale Mistrzostw Europy), jak i zawodowych, ale rzadko walczył z „mańkutami”.
- Ostatni raz miałem takiego przeciwnika 5 lat temu. Teraz sparowałem z zawodnikami z normalnej pozycji jak Janek Czerklewicz, ale po ogłoszeniu nazwiska rywala pomagał mi Darek Sęk – dodał utytułowany Mateusz Tryc.
W tym roku Leonard Carillo walczył m.in. w Niemczech i przegrał ze sporo niższym od siebie Thomasem Piccirillo w 6 rundzie. - Z przebiegu walki Carillo nie był gorszy, a padł bardziej ze zmęczenia niż po jakimś mocnym ciosie. Będę musiał być mega skoncentrowanym przez 8 rund, aby nie dostać jakiegoś niepotrzebnego uderzenia od Kolumbijczyka na co dzień trenującego w Hiszpanii. W ogóle uważam kolumbijskim bokserów za solidnych zawodników – przyznał Mateusz Tryc.
W 2016 roku był blisko awansu na Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro. W półfinale turnieju kwalifikacyjnego w Wenezueli przegrał z innym Kolumbijczykiem o nazwisku Carillo – Juanem, medalistą Młodzieżowych Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Świata Juniorów.
- To był bardzo dobry pięściarz, pojechał na Igrzyska do Brazylii, choć medalu nie zdobył. Na pewno łatwo nie będę miał z jego rodakiem, choć z pewnością nie tak wysokiej klasy sportowej jak Juan. Najważniejsze, że jestem cały czas w treningu, a pod względem zdrowia jest w porządku. Kolano nie dokuczało. Jest super dzięki doktorowi Łukaszowi Nagrabie z MDClinic.
W głównej walce sobotniej gali, organizowanej przez Andrzeja Wasilewskiego i Jacka Szelągowskiego, zmierzą się Mateusz Masternak (46-5, 31 KO) i Jason Whateley (10-0, 9 KO). Zwycięzca zyska status oficjalnego pretendenta do tytułu czempiona IBF w wadze junior ciężkiej. Natomiast Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (60-4, 40 KO), były Mistrz Świata IBF i WBC kategorii cruiser, spotka się z Abrahamem Tabulem (17-6-1). W innych pojedynkach Laura Grzyb (7-0, 3 KO) będzie rywalizować z Marian Herreira (3-0), Adam Balski (16-2, 9 KO) z Nicolasem Holcapfelem (12-9, 10 KO), Piotr Łącz (4-0, 4 KO) z Aazddinem Aajourem (4-3-2, 3 KO) i Artur Górski (4-1, 1 KO) z Jozefem Kusmirkiem (4-17, 1 KO).
Mateusz Tryc (14-0, 7 KO) stoczy kolejny zawodowy pojedynek 29 października na gali Nosalowy Dwór Knockout Boxing Night 25 w Zakopanem. 31-latek poinformował o dacie występu w mediach społecznościowych.
- Już za miesiąc melduję się w ringu. Długo mnie tam nie było, jest spory głód walki - zakomunikował Tryc.
Niepokonany pięściarz wagi super średniej po raz ostatni boksował w kwietniu, wygrywając na punkty z Omarem Garcią. Pięściarz z Wyszkowa klasyfikowany jest w czołowej czterdziestce rankingu federacji WBC.
Główną atrakcją gali KBN 25 w Nosalowym Dworze będzie pojedynek Mateusza Masternaka z Jasonem Whateleyem. Zwycięzca będzie oficjalnym pretendentem do tytułu mistrza świata IBF wagi junior ciężkiej.
Mateusz Tryc (14-0, 7 KO) pokonał jednogłośnie na punkty Omara Garcię (17-7, 14 KO) w pojedynku poprzedzającym główne wydarzenie gali Knockout Boxing Night 21 w Wałczu. Po ośmiu rundach sędziowie punktowali 80-72 i dwukrotnie 78-74 dla Polaka.
Walka od początku przebiegała pod dyktando Tryca, który tradycyjnie szybko przejął kontrolę nad wydarzeniami między linami i nieustanną presją spychał przeciwnika do obrony. Wenezuelczyk miał swoje momenty i sporadycznie przebijał się przez gardę Polaka, jednak Tryc szybko odzyskiwał kontrolę nad walką.
Polak starał się boksować w wysokim tempie i wyprowadzał sporo ciosów. Garcia polował na pojedyncze, silne trafienia, jednak jego ataki rzadko były celne. W siódmym starciu Wenezuelczyk dwa razy wylądował na deskach, ale sędzia nie zdecydował się na liczenie, klasyfikując to jako poślizgnięcie. Pod koniec tego starcia Tryc trafił także bardzo mocnym prawym sierpowym.
W finałowej rundzie Polak ponownie kilka razy mocniej trafił, jednak nie zdołał zwyciężyć przed czasem. Dla Tryca był to pierwszy pojedynek, do którego przygotowywał go nowy trener Andrzej Liczik.