Marcin Sianos (0-1, 0 KO), który po porażce przez dyskwalifikację z Arturem Bizewskim (9-0, 4 KO) na marcowej gali w Koszalinie został przez Polską Unię Boksu zawieszony na 5 lat i ukarany grzywną wysokości 7 tys. PLN, złożył odwołanie od decyzji PUB. Treść odwołania w kolejnym akapicie. Dla przypomnienia: Sianos, który wcześniej startował MMA, obalił Bizewskiego na ring rzutem zapaśniczym, a następnie zadał mu na macie uderzenie łokciem.
"Oświadczam, że nie zgadzam się wyżej wspomnianą decyzją i oświadczam, co następuje. Stwierdzenie Komisji, że nie wykazuję skruchy z powodu swojego zachowania, jest niewłaściwe i niezgodne z prawdą. Zaraz po niefortunnym zdarzeniu, jeszcze w ringu podczas gali, przeprosiłem przeciwnika Artura Bizewskiego. Ponadto następnego dnia opublikowałem w social mediach obszerny wpis, w którym publicznie dokonałem kolejnych przeprosin i oficjalnie uznałem swoje zachowanie za karygodne oraz z pokorą przyjąłem decyzję sędziów o dyskwalifikacji podczas pojedynku.
Przytaczając mój wywiad, Komisja Dyscyplinarna wyrwała moje słowa z kontekstu, ponieważ podczas rozmowy z dziennikarzem faktycznie użyłem sformułowania nieudacznicy i darmozjady, ale w kontekście anonimowych wpisów w internecie szkalujących i obrażających moją osobę cyt. "żebyś kur** zdechł" i tym podobne. Prosiłem także promotora gali Rocky Boxing Night, Krystiana Każyszkę o kontakt telefoniczny do Artura Bizewskiego, celem osobistych przeprosin, ale takowego nie otrzymałem. Za porozumieniem Stron z promotorem ustaliliśmy, że polowa mojej gaży z walki zostanie przekazana na konto przeciwnika Artura Bizewskiego. Uważam zatem, ze wszystkie te fakty jak najbardziej świadczą o okazaniu przeze mnie skruchy i uznaniu go za niewłaściwe przeze mnie samego.
Ponadto Komisja stwierdziła, ze moje zachowanie w ringu było intencjonalne. Jest to całkowicie niezgodne z prawdą, ponieważ ewidentnie walka toczyła się na moją korzyść, a w niefortunnej 2. rundzie uzyskałem całkowitą przewagę, wszystkie argumenty w kierunku wy granej były po mojej stronie, więc nie widzę celu intencjonalnego obalenia, skoro szala walki była przechylona na moja stronę. Gdybym czul, ze przegrywam walkę, można byłoby ewentualnie nazwa moje zachowanie intencjonalnym. Moją, jak i każdego walczącego pięściarza, intencją jest wygrana a nie dyskwalifikacja. Chciałbym także odnieść się do kary finansowej i okresu dyskwalifikacji. Zgodnie z przytaczanymi przez komisję paragrafami kara pieniężna wynosi od 300 PLN do 7000 PLN, natomiast Komisja przyznała mi najwyższy wymiar kary tj. 7000 PLN bez jakiegokolwiek uzasadnienia tak drastycznej decyzji. Tak samo stało się z okresem dyskwalifikacji, który wg paragrafu wynosi od 3 miesięcy do 5 lat i tak samo Komisja przyznała mi najwyższy okres możliwy, nie argumentując po raz kolejny maksymalnego wymiaru kary.
Podsumowując, uważam, że nie zasługuję na tak wysoki wymiar kary, moje zachowanie absolutnie nie było intencjonalne (co jest w stanie poświadczyć psycholog sportowy) i zdarzyło się pierwszy raz w mojej 20-sto letniej karierze zawodnika sztuk walki. Oczekuję skrócenia okresu dyskwalifikacji do 6 miesięcy i anulowania kary pieniężnej ze względu na fakt, że 50% moje gaży zostało przekazane na konto rywala. Mając powyższe na uwadze, niniejsze odwołanie jest zasadne i stało się konieczne.