Aleksander Bereżewski (9-0, 8 KO) udanie wrócił na ring po dwuletniej przerwie i wygrał przed czasem z Bartłomiejem Wańczykiem. Dla pięściarza urodzonego w Zgierzu był to pierwszy pojedynek po podpisaniu kontraktu z grupą KnockOut Promotions.
Czy czułeś się w tej walce jak ponowny debiutant? Nie boksowałeś dwa lata.
Aleksander Bereżewski: Nie mogłem doczekać się tego powrotu. Na pewno jeszcze nie wszystko było idealnie, ale myślę, że mogę być z tego występu zadowolony.
Były sporo mocnych ciosów i oszczędnie używałeś lewego prostego.
Tak, wiedziałem, że mam naprzeciw siebie zawodnika, który może być schowany w obronie, więc chciałem narzucić swoje warunki, ale nie chciałem niczego robić na siłę. Cieszę się, że udało się wygrać przed czasem.
Ten długi okres bez żadnej walki na pewno był dla Ciebie trudny.
Tak, byłem trochę wstrzymywany przez dwie grupy promotorskie, ale cieszę, że ten okres jest już za mną i mogłem wrócić. Bardzo też dziękuję wszystkim sponsorom, którzy się ode mnie nie odwrócili, miałem dzisiaj ich logotypy na spodenkach i na sobie. To było dla mnie bardzo ważne. Nie siedziałem przez te 2 lata na kanapie i nie straciłem tego czasu, ale na pewno zrozumiałem, że boks to całe moje życie. Już wcześniej to wiedziałem, ale teraz uświadomiłem to sobie jeszcze mocniej.
Wróciłeś też do współpracy z trenerem Andrzejem Liczikiem.
Tak, mam wrażenie, że teraz ta współpraca układa się lepiej niż kiedykolwiek. Minęły 3 lata od czasu, kiedy trenowaliśmy razem i na pewno dalej będziemy pracować.
Kiedy możemy spodziewać się twojego powrotu na ring?
Myślę, że to może być wiosna. Coś już wiem, ale nie chcę niczego zdradzać. Mam też taki plan, nie mówiłem jeszcze o nim promotorowi, ale pod koniec roku chciałbym boksować o pas mistrza Polski. Bardzo dziękuję kibicom w Dzierżoniowie za doping, czułem się tutaj jak u siebie. Jeszcze raz też dziękuję wszystkim osobom, które wspierają mnie i moją karierę.