Nadchodzące rozstanie z Arturem Szpilką jest decyzją samego pięściarza?
Andrzej Wasilewski: Przede wszystkim część internautów i kibiców może mieć mylne pojęcie o naszych relacjach przez różne twitterowe akcje. Ja w żaden sposób nie bronię Artura, jak zarzuca mi część osób, tylko w odróżnieniu od nich ja Artura po prostu znam. Dlatego wiem, że niektóre jego nieeleganckie odzywki niewiele znaczyły i znaczą. I tak naprawdę, prawie zawsze, byliśmy ze sobą w bardzo dobrej relacji. Dlatego cieszę się, że w tych relacjach dochodzimy do momentu, w którym stwierdzamy, że widzimy koniec wyłącznej współpracy ze sobą.
Rozstanie będzie tylko aktem formalnym?
Po pierwsze nie mówimy, że się rozstajemy, bo nikt z nas nie twierdzi, że nie będziemy ze sobą współpracować. Po prostu w określonym terminie czasowym, po spełnieniu określonych zdarzeń, zdejmujemy z Artura wyłączność. To jest cała historia. Dlatego powiem szczerze, że jest to dla mnie o tyle kuriozalne, bo z jednej strony widzę jak Artur się z tej sytuacji cieszy, a z drugiej strony ja nie bardzo rozumiem, z czego on się cieszy.
Autentycznie pan też się uśmiecha.
Po prostu są zawodnicy, i Artur nie jest tu pierwszy, którzy mają gdzieś w głowie zakodowany mechanizm, który im ciąży, że mają podpisany kontrakt, więc są związani. A przecież ja nigdy nie odmówiłem Arturowi żadnej walki, co zresztą było moim błędem, dlatego nie ukrywam, że uśmiecham się, obserwując teraz ten entuzjazm Artura, bo uwalnia się z umowy.
Pełna treść rozmowy w Interia.pl >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS