W kwietniu tego roku debiutowałeś na zawodowym ringu w Legionowie, wygrywając przed czasem z Tomaszem Gargulą. Przejście na zawodowstwo było czymś o czym myślałeś już od dawna?
Mateusz Tryc: Na pewno! Chciałem pojechać także na IO do Rio, nie udało się… przeszedłem na boks zawodowy, bo tak naprawdę wyjścia innego nie widziałem, jeśli chciałem zostać w tym sporcie. Próbujemy, trenujemy – zobaczymy gdzie będzie mi dane dojść.
13 października zmierzysz się z doświadczonym Ruslanem Rodziwiczem (14-23, 14 KO). Jesteś zadowolony z wyboru rywala? Czy może chciałbyś już na tym etapie kariery większych wyzwań?
Mam problemy z barkiem, dlatego przeciwnik jest jaki jest. Boksuję dla kibiców. Jest gala blisko mojej rodzinnej miejscowości i szkoda ją opuścić, gdyż napewno zawita dużo kibiców.
Jest jakiś pięściarz na tzw. polskim podwórku, z którym chciałbyś się chętnie sprawdzić w niedalekiej przyszłości?
Nie, nie zajmuję się doborem rywali, ale zawsze jest to konsultowane ze mną, a przede wszystkim z trenerem. Osobiście chciałbym boksować z rywalami z zagranicy, ponieważ z wieloma zawodnikami się po prostu znamy z kadry, zawodów, czy wspólnych sparingów.
Kolejne walki masz zamiar toczyć w kategorii super średniej, czy może w limicie dywizji półciężkiej? Według ciebie, gdzie miałbyś większe szanse na sukces na międzynarodowej arenie?
Mam cel ustawiony w głowie, jest to tytuł w kategorii super średniej. Później może pójdę wyżej, ale póki co nie ma takiej potrzeby. Poza tym jestem „mały”, jak na półciężką, a w zawodowym boksie to dużo.
Pełna treść artykułu na blogu "Wokół Ringu" >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS