Nie trzeba było długo czekać na pierwsze zamieszanie na szczycie boksu po zawarciu umowy o współpracę pomiędzy Turkim Alalshikhiem i Daną Whitem. Na początek kością niezgody okazała się przyszłość zunifikowanego czempiona WBC wagi półciężkiej Dmitrija Biwoła (24-1, 12 KO).
Kilka dni temu władze World Boxing Council zarządziły rozpoczęcie negocjacji na temat organizacji pojedynku pomiędzy Biwołem i obowiązkowym pretendentem do złoto-zielonego pasa Davidem Benavidezem (30-0, 24 KO). O takiej walce nie chce jednak słyszeć Alalshikh, sponsor ostatnich dwóch występów Rosjanina, któremu marzy się trylogia Biwoła z Arturem Beterbijewem (21-1, 20 KO).
- Nie interesuje mnie już pojedynek Biwoł - Benavidez i nie będę startował w przetargi na niego. Myślę, że Biwoł wie, kto dał mu zarobić a kto nie. Moja rada dla Biwoła: Nie spóźnij się, bo każdego dnia coś się może zmienić - oświadczył Jego Ekscelencja.
Biwoł póki co nie zajął stanowiska w swojej sprawie. Zakomunikował jedynie, że "czeka na kolejny ruch wraz ze swoim najlepszym teamem".
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS