W piątek w Legionowie Piotr Gudel (9-2-1) powalczy o tytuł Międzynarodowego Mistrza Polski z niepokonanym na zawodowych ringach Kazachem Viktorem Kotochigovem. Walka odbędzie się podczas gali "Friday Boxing Night". Transmisja w Polsacie Sport.
W Legionowie walczy pan z Wiktorem Kotochigowem (7-0, 3 KO). To groźny zawodnik?
Piotr Gudel: Jak każdy. Umie chłopak boksować. Oglądałem jego przedostatnią walkę i na tej się skupiamy, bo w ostatniej miał łatwiejszego przeciwnika.
On się chyba nie przestraszy tego, że walka jest w Polsce, bo walczył już za granicą wielokrotnie.
Tylko jest pytanie czy on boksował na wyjazdach, bo jego promotor je organizował czy po prostu przyjmował wyzwania na walkach wyjazdowych? Nastawiam się jednak na najtrudniejszą walkę w karierze.
Takie zestawienie więc cieszy czy wolałby pan jednak łatwiejszą walkę na budowania rekordu?
Może i bym wolał. Bo wiadomo, że człowiek z walki na walkę chciałby mieć coraz ładniejszy rekord, ale nie ma co kalkulować. Na co tu czekać? Trzeba wychodzić i robić swoje. Jedna rzecz, która tylko mnie trochę irytuje to waga, w której będziemy boksować czyli 60 kg. Wolałbym walczyć w piórkowej 57,200 kg. Promotor Tomasz Babiloński nie widzi jednak dla mnie w tej wadze przeciwników i woli żebyśmy bili się w wyższych wagach. Więc co ja mogę poradzić? Albo biorę taką walkę, albo znowu siedzę pół roku albo nawet dłużej nie boksując.
Pan nie kalkuluje. To skąd jednak w boksie taka presja, żeby zachować zero w rekordzie? Ludzie sportów walki boją się porażek?
Każdy boi się porażki i byłby głupi jakby wychodząc do ringu nie bał się przegrać. Może zostało tak już w boksie przyjęte z tym zerem. Jak popatrzymy na MMA – tam zawodnicy przegrywają walki, a później wracają, robią show, karierę i zdobywają pasy. W boksie natomiast istnieje jakiś dziwny stereotyp, że jak ma się zero w rekordzie, to jest się kimś. Mamy przecież wielu mistrzów świata, którzy nie mają zera w rekordzie, a są naprawdę kozakami.
Pełna treść artykułu na Ringblog.pl >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS