- Doceniam siłę i charakter Bartosza Głowackiego (4-3, 3 KO), ale czekam na byłego Mistrza Europy Rafała Jackiewicza (51-27-3, 22 KO) – mówi niepokonany na zawodowych ringach Kewin Gruchała (6-0, 2 KO) przed walką z Głowackim 2 października na gali Kaszubski Gryf Pomorski Rocky Boxing Night w hali widowiskowo-sportowej w Wielkim Klinczu koło Kościerzyny. Transmisja w kanałach sportowych Polsatu.
W głównym pojedynku wieczoru, o pas Międzynarodowego Mistrza Polski kategorii junior ciężkiej, Nikodem Jeżewski (18-0-1, 9 KO) zmierzy się z Czechem Markiem Prochazką (9-2-1, 5 KO). - Bartosz Głowacki jest solidnym mańkutem i z pewnością na dystansie 6 rund (waga junior średnia) postawi twarde warunki 20-letniemu Kewinowi Gruchale - mówi organizator gali Krystian Każyszka (Rocky Boxing Promotion), który rozpoczyna współpracę z jednym z największych polskich zakładów bukmacherskich ForBET.
Pochodzący z Chojnic Kewin Gruchała, syn byłego Młodzieżowego Mistrza Polski Marcina Gruchały (boksował m.in. w klubach z Elbląga, Bydgoszczy czy Łęcznej), na początku 2018 roku podpisał kontrakt promotorski z Krystianem Każyszką i mając niecałe 18 lat rozpoczął profesjonalną karierę jako najmłodszy zawodowiec w Polsce. Do tej pory pokonał 6 rywali, w tym pod koniec 2019 roku doświadczonego Patryka Litkiewicza (18-11, 11 KO). - W czasie pandemii niemal każdy z nas poniósł straty. Czekałem na walkę z Rafałem Jackiewiczem, byłym pretendentem do tytułu Mistrza Świata IBF, ale wierzę, że w 2021 roku wejdziemy do ringu. Moim marzeniem jest pokonanie tak doświadczego i utytułowanego zawodnika. Kiedyś jako dzieciak oglądałem jego walki mistrzowskie, a teraz mam szansę z nim wygrać. Wcześniej stoczę 2-3 inne walki, a pierwszym rywalem będzie Bartek Głowacki – powiedział Kewin Gruchała.
Bartosz Głowacki ostatni pojedynek stoczył 12 września w Hamburgu, gdzie na punkty przegrał z Bujarem Tahirim (6-0, 5 KO). Z kolei w czerwcu został pokonany przez Tomasza Nowickiego (5-0, 2 KO). Wcześniej twardy pięściarz z Chrzanowa odniósł 3 zwycięstwa z rzędu. - Najtrudniejszym przeciwnikiem, jak dotąd, był Tahiri. Niestety kontuzja nie pozwoliła mi walczyć w moim stylu, cały czas krew zalewała mi oko i nic nie widziałem. Z kolei Nowicki ciągle klinczował i nie mogłem zrobić żadnej akcji. Poza tym w czasie pandemii treningi miałem bardzo utrudnione, skupiałem się na bieganiu i czasem gdzieś w piwnicy u kolegi pouderzałem w worek. Prawdziwych przygotowań do tamtej walki miałem 3 tygodnie, a to za mało - przyznał Bartosz Głowacki, który jest strażakiem ochotnikiem oraz żołnierzem terytorialnej służby wojskowej. W ostatni piątek ściągnął szwy i wrócił do treningów.
Koronawirus pokrzyżował plany również Kewina Gruchały. Nie było gal i walk, sponsorzy tracili przychody i część z nich wycofała się ze współpracy, dlatego wyjechał na 3 miesiące do Niemiec do pracy fizycznej, razem ze swoim szwagrem i jednocześnie pięściarzem Krystianem Arndtem, ćwierćfinałowym rywalem Kacpra Meyny w Polskim Turnieju Wagi Ciężkiej. - Trzeba było wyjechać, ciężko popracować, zazwyczaj po 10-12 godzin dziennie, trochę zarobić i ze zdwojoną siłą wrócić do Polski. W Berlinie biegałem wczesnym rankiem, a wieczorami ćwiczyłem technikę i tarczowałem z Krystianem. Sportowo odżyłem po powrocie do Chojniec, w sierpniu pojechałem na obozy bokserskie i czuję, że znów jest w dobrej formie. Doceniam siłę i charakter Bartosza Głowackiego, na pewno nie jest słąbym bokserem. To niewygodny leworęczny zawodnik, który potrafi zaskoczyć. Wiem, że przede mną trudna walka, ale muszę takie wygrywać, by piąć się w górę i myśleć o pokonaniu Jackiewicza - dodał.
Bartkowi Głowackiemu, który we wtorek 22 września obchodził 29 urodziny, nie udało się "popsuć" czystych rekordów Nowickiego i Tahiriego, ale zamierza pokrzyżować plany Kewinowi Gruchale. - Dla mnie to ważny sprawdzian, mogę się pokazać w walce z młodym, ambitnym i nieźle poukładanym rywalem. Jestem twardym gościem, idącym ciągle do przodu i silnie bijącym, więc mogę złamać Kewina. Skupię się głównie na tym, co wychodzi mi najlepiej, czyli pressingu i konkretnych ciosach. Oglądałem walki Gruchały, lecz niestety nie miał zbyt mocnych przeciwników. Na pewno ten chłopak już umie dużo, lecz postaram się go zaskoczyć i mam świadomość, że wyjdę z ringu jako wygrany - przyznał Bartosz Głowacki, którego trenerem jest Marcin Walas, dawny wielkokrotny Mistrz i reprezentant Polski. - Nie zakładam czarnego scenariusza. Zdaję sobie sprawę, że w boksie wystarczy jeden cios, czasem jakiś odczepny i jest po wszystkim. Muszę pokonać Bartka, by dalej realizować swoje marzenia. Nie mogę wdać się w bójkę z Głowackim, to byłoby najgorsze rozwiązanie. Będę wykorzystywał swoją szybkość i przede wszystkim lewa ręka zrobi robotę. Nie boksowałem od 10 miesięcy, ale to nie oznacza, że nic nie robiłem – dodał podopieczny trenera Marcina Gruchały.
Na gali Kaszubski Gryf Pomorski Rocky Boxing Night w Wielkim Klinczu odbędzie się 9 walk, w tym dwie pierwsze ćwierćfinałowe w Polskim Turnieju Wagi Junior Ciężkiej. Olimpijczyk z Rio Igor Jakubowski spotka się z Pawłem Nowaczyńskim, a Krystian Kalinowski z Alanem Jachimowskim. Pojedynek rankingowy stoczy finalista Turnieju Wagi Ciężkiej Kacper Meyna, a kibice zobaczą też walki z udziałem m.in. Kamila "Sokoła" Sokołowskiego (9-18-2, 3 KO), debiutanta Dominika Harwankowskiego, 5-krotnego Mistrza Polski oraz niepokonanych Adriana Szczypiora (3-0, 2 KO) i Huberta Benkowskiego (6-0-1, 1 KO).