W rozegranym na gali Rocky Boxing Night w Stężycy pojedynku w kategorii ciężkiej Kacper Meyna (8-1, 4 KO) zastopował w pierwszej rundzie Jacka Krzysztofa Piątka (11-2, 9 KO), zdobywając tytuł mistrza Rzeczpospolitej Polskiej.
W głównym wydarzeniu wieczoru Kajetan Kalinowski (3-0, 3 KO) pokonał również w pierwszym starciu Rafała Rzeźnika (2-1, 0 KO). Rywalizacja była finałem turnieju wagi junior ciężkiej z nagrodą główną wysokości 50 tysięcy złotych.
Ponadto w Stężycy udanie na zawodowych ringach zadebiutował czołowy pięściarz ostatnich lat w krajowym boksie olimpijskim Mateusz Polski (1-0, 1 KO), który w drugiej odsłonie wygrał z Tornikem Kandelakim (8-10, 6 KO).
Dziś na gali Rocky Boxing Night w Stężycy dojdzie do walki o pas mistrza Polski kategorii ciężkiej zmierzą się Jacek Krzysztof Piątek (11-1, 9 KO) i Kacper Meyna (7-1, 3 KO). Podczas wczorajszego oficjalnego ważenia pierwszy zanotował 114,8, a drugi 113,6 kilograma.
Podczas tej samej imprezy rozegrany zostanie także finał turnieju wagi junior ciężkiej, w którym spotkają się Kajetan Kalinowski (2-0, 2 KO) i Rafał Rzeźnik (2-0, 0 KO). Zaboksuje także debiutujący na zawodowych ringach Mateusz Polski. Transmisja w Polsacie Sport Fight od godz. 18.30.
Polska będzie miała mistrza wagi ciężkiej. Krajowy pas w królewskiej kategorii jest stawką pojedynku Kacpra Meyny z Jackiem Piątkiem. To jedna z głównych walk gali Rocky Boxing Night 19 marca w Stężycy. To będzie rywalizacja najmłodszego z najstarszym zawodnikiem królewskiej kategorii. Ostatnim mistrzem wagi ciężkiej w Polsce był Łukasz Różański, który w lipcu 2019 roku pokonał Izu Ugonoha. Pas został zwakowany i Polska de facto nie ma czempiona w tej wadze.
- Nie mogłem przepuścić takiej okazji - tłumaczy Krystian Każyszka, właściciel grupy Rocky Boxing Promotion. - Od dawna fascynuję się wagą ciężką. Zorganizowałem pierwszy w Polsce turniej w tej wadze a na każdej gali mam na karcie co najmniej jeden pojedynek w tej kategorii. Pas był wolny więc skorzystałem i zaproponowałem pojedynek finaliście wspomnianego turnieju Kacprowi Meynie oraz Jackowi Piątkowi, który z 12 walk 11 wygrał 9 razy nokautując rywali.
Piątek faktycznie ma lepszy bilans od Kacpra Meyny, który z 8 walk w siedmiu zwyciężał. Meyna za to jest ponad połowę młodszy. Ma 22 lata, a Krzysztof Piątek 48. - Kacpra osobiście nie znam. Chłopak jest młody i na pewno ambitny, głodny. Tu liczy się sport i lepszy wygra tego wieczoru. Wygrywasz albo przegrywasz. Nie ma półśrodków. Szanuję każdego pięściarza i szanuję też Kacpra. Myślę, że będzie to moja najtrudniejsza walka w karierze, ale też najważniejsza - opowiada Jacek Piątek.
Rodzice Piątka w latach 80tych wyjechali do Niemiec dlatego właśnie tam bohater gali 19 marca w Stężycy stawiał pierwsze pięściarskie kroki. - Nikt mnie nie pytał czy chcę wyjeżdżać. Kiedy już miałem 18 lat podróżowałem między Polską a Niemcami i wtedy już było jasne, że kiedyś wrócę. Zacząłem trenować kickboxing a później różne inne sporty, między innymi kulturystykę. Zawsze jednak wracałem do boksu. Nie uważam się za jakiegoś utalentowanego pięściarza, ale trenuje ciężko i mimo moich 48 lat nie poddaję się. I tak stoczyłem już 12 zawodowych pojedynków - opisuje trenujący pod okiem Tomasza Króla Jacek Piątek.
Jego przeciwnik Kacper Meyna to czołowy pięściarz grupy Rocky Boxing. Młody, zdolny. Niedawno miał propozycję sparingów z byłym pretendentem do mistrzostwa świata wagi ciężkiej Kubratem Pulewem. Walka o mistrzostwo Polski to dla niego najważniejszy pojedynek w karierze. - Bardzo się cieszę, że będę walczył o pas. Bardzo mnie to motywuje. Stresu raczej nie ma. Wychodzę jak do każdej walki - tłumaczy Meyna, który mieszka na Kaszubach i jak zwykle będzie mógł liczyć na głośny doping kibiców. Dla Piątka za to marcowe starcie w Stężycy będzie ledwie drugim na polskiej ziemi. Do tej pory boksował głównie w Niemczech i tam też planuje wyjechać na sparingi przed walką o pas.
- Na papierze i tylko na nim faworytem jest Chruślicki (6-0-1, 3 KO), ale tak naprawdę jeśli przegrałbym z Jackiem, to nie mam czego szukać w boksie, tym poważnym boksie - mówi Kacper Meyna (5-1, 2 KO), finalista Polskiego Turnieju Wagi Ciężkiej. Do 8-rundowej walki Kacpra Meyny z Jackiem Chruślickim dojdzie 2 października na organizowanej przez Krystiana Każyszkę jubileuszowej 10. w historii gali „Rocky Boxing Night” w Kościerzynie na Kaszubach. Transmisja w kanałach sportowych Polsatu.
Pojedynek z Jackiem Chruślickim będzie dla Ciebie nowym doświadczeniem w sportowej karierze, bowiem jako zawodowiec nigdy nie wracałeś na ring po przegranej. Kacper Meyna: Ciężko wraca się po porażce, ale z drugiej strony cieszę się z szansy na rehabilitację. Rywala mam dobrego i takiego właśnie chciałem. Jacek Chruślicki znokautował Mateusza Cielepałę, z którym z kolei ja przegrałem na punkty pod koniec maja na gali w Stężycy. A zatem w korespondencyjnym pojedynku lepszy jest Chruślicki i to on może czuć się faworytem. Niech tak się czuje.
Niepowodzenie w każdej dyscyplinie sportu to moment na wyciągnięcie wniosków, zmiany… Oczywiście, nie ma lepszego czasu na podsumowanie pewnego okresu pracy niż walka w ringu. I niestety wnioski są takie, że czas na zmiany… Rozstałem się z trenerem ds. przygotowania motorycznego Szymonem Krukiem. Nie będę publicznie prał brudów, ale zwyczajnie czułem się przetrenowany. W pierwszej rundzie jeszcze było dobrze, jednak później okazało się, że energii starczyło mi tylko na 3 minuty. Jeszcze w czwartej rundzie była szansa na zwycięstwo przed czasem, lecz gong uratował Mateusza Cielepałę.
Z głównym trenerem Maciejem Brzostkiem też się pożegnałeś i masz już nowy sztab szkoleniowy? Uważam, że boksersko wyglądałem dobrze, rozwijam się pod tym względem i chcę kontynuować współpracę z trenerem Brzostkiem. Natomiast za moją motorykę, wytrzymałość będą teraz odpowiadać bracia Damian i Dawid Żołądkowie, biegacze z naszego powiatu kościerskiego. A że w naszym regionie są specjaliści w tym sporcie, potrafiący się przygotowań do najważniejszych zawodów, pokazał Patryk Dobek – brązowy medalista Igrzysk Olimpijskich w Tokio na 800 metrów. Chętnie posłucham podpowiedzi ludzi z lekkiej atletyki. Na pewno mi pomogą.
W boksie na pierwszym planie zawsze będzie jednak klasa pięściarska, chociaż oczywiście kondycja to dodatkowy atut. Dlatego zdecydowanie inne będą proporcje w treningu, dużo więcej zajęć typowo bokserskich, a mniej kondycyjnych. Nie może być motoryka, choć jest bardzo ważna, na pierwszym miejscu, a boks na drugim. Zgadzam się, że wszyscy popełniliśmy błędy, więc trzeba pewne rzeczy skorygować i iść do przodu.
Nie ma już zera w rekordzie, a za chwilę Chruślicki mógłby jeszcze mocniej zepsuć Twoją karierę… Jeśli przegrałbym z Jackiem, to nie mam czego szukać w boksie, tym poważnym boksie. Takie są fakty. Za dużo jednak pracy włożyło grono ludzi, aby teraz w wieku 21 lat myśleć o końcu pewnego etapu w życiu, który przecież dopiero się zaczyna. I wiem, że zawodników jak Jacek Chruślicki, muszę kłaść na macie ringu. Mam w sobie mnóstwo chęci, ambicji. Jestem zdrowy i gotowy do tego wyzwania.
Spodziewasz się, że Jacek ruszy na Ciebie i zechce szybko znokautować? Jego wygrana z Mateuszem Cielepałą była efektowna i z pewnością na długo zostanie w pamięci kibiców. Sądzę, że Chruślicki będzie niebezpieczny przez pierwsze 3 rundy. Nigdy nie boksował ósemki, więc będzie szukał swojej szansy na początku. Dlatego muszę szczególnie uważać w pierwszych rundach, potem powinno być z górki!
Twoje atuty w walce ze starszym o kilkanaście lat rywalem? Młodość ma to do siebie, że człowiek jest zwinniejszy, szybszy, sprawniejszy, skuteczniejszy. Będę chciał to wszystko pokazać 2 października w Kościerzynie. Jacek Chruślicki jest wyżej ode mnie w rankingu boxrec, więc przy okazji będzie okazja nieco awansować na liście krajowej i światowej.
Mateusz Cielepała (3-1, 1 KO) został zwycięzcą organizowanego przez Krystiana Każyszkę Turnieju Wagi Ciężkiej. W finale zawodów rozegranym podczas wczorajszej gali Rocky Boxing Night. "Tyson z Malczyc" pokonał na punkty (77-75, 77-75, 77-75) faworyzowanego Kacpra Meynę (5-1, 2 KO), wygrywając tym samym 100 tysięcy złotych i zawodowy kontrakt.
Już w niedzielę, 30 maja w Stężycy na Kaszubach wielki finał Polskiego Turnieju Wagi Ciężkiej. Faworytem pięściarskich ekspertów jest Kacper Meyna (5-0, 2 KO), który spotka się w walce o tytuł z Mateuszem Cielepałą (2-1, 1 KO). Transmisja z Rocky Boxing Night - The Tournament, pod Patronatem Gminy Stężyca, w kanałach sportowych Polsatu. Prestiżowe zawody z główną nagrodą w wysokości 100 tys. złotych i kontraktem zawodowym z Rocky Boxing Promotion organizuje szef tej grupy Krystian Każyszka. W drodze do finału Kacper Meyna wygrał z Krystianem Arndtem i Pawłem Sowikiem, a Mateusz Cielepała pokonał Oleksandra Pawliuka i Jakuba Sosińskiego. W poprzednim roku Kacper Meyna odniósł jeszcze 2 zwyciętwach na galach RBP, zaś Mateusz Cielepała nie boksował od 1,5 roku. Z kolei między pojedynkami turniejowymi został znokautowany przez Jacka Chruślickiego.
- To walka 50/50. Sparowałem z obydwoma i każdy z nich ma swoje atuty. Jestem bardzo jej ciekawy. Bardzo interesujący pojedynek na polskim podwórku - mówi Artur Szpilka, były pretendent do tytułu Mistrza Świata WBC kategorii ciężkiej. W dniu pojedynku Meyna vs Cielepała, Szpilka (24-4, 16 KO) będzie boksował z Łukaszem Różańskim (13-0, 12 KO) o tytuł WBC International wagi bridger.
Wątpliwości co do wyniku finału The Tournament w Hali Widowiskowo-Sportowej w Stężycy (Pomorskie) nie mają trener Fiodor Łapin, który prowadził do zwycięstw m.in. Mistrzów Świata wagi cruiser Krzysztofa Włodarczyka (58-4-1, 39 KO) i Krzysztofa Głowackiego (31-3, 19 KO), a także były zawodowy Mistrz Europy i były pretendent do pasa Mistrza Świata WBA Grzegorz Proksa (29-4, 21 KO). - Kacper Meyna zwycięży na punkty (po 8 rundach) - powiedzieli zgodnie Fiodor Łapin i Grzegorz Proksa.
Dziennikarz Super Expressu i Telewizji Polsat, autor wielu pięściarskich publikacji Andrzej Kostyra zdecydowanie opowiada się za pochodzącym z Gołubia (14 km od Kościerzyny, 6 km od Stężycy) Kacprem Meyną. - Meyna jest bardziej skoncentrowany na boksie, dlatego wygra przez KO - uważa Andrzej Kostyra.
Mateusz Cielepała już kiedyś wygrał z Kacprem Meyną, ale to było dawno temu, w 2018 roku w ćwierćfinale (5:0) Indywidualnych Mistrzostw Polski w Karlinie. Mateusz Cielepała wywalczył wtedy złoty medal kategorii superciężkiej. - Jeszcze półtora roku temu typowałbym zwycięstwo Cielepały. Jednak od tego czasu Mateusz nie stoczył żadnej walki, co działa na korzyść Meyny. Z drugiej strony Cielepała już wie, jak można wygrać z Kacprem, co pokazał ich pojedynek w boksie olimpijskim. Dziś nie widzę zdecydowanego faworyta, ale wielkie pieniądze w finale dla triumfatora wydają się być gwarancją, że obaj dadzą z siebie wszystko i emocji nie zabraknie - ocenił Artur Gac, dziennikarz Interia.pl.
Dawny Mistrz Europy wagi ciężkiej w boksie i Mistrz Świata w kickboxingu Przemysław Saleta (wiele walk stoczonych w Stanach Zjednoczonych) powiedział: - Meyna jest aktywniejszy w ciągu ostatnich dwóch lat i zrobił większy postęp od czasu przegranej z Cielepałą w boksie amatorskim. Ale Kacper nie jest puncherem i w ogóle wydaje mi się, że walka będzie wyrównana i na początku nerwowa.
Urodzony w 1999 roku Kacper Meyna, były bokser klubu Wilk Kościerzyna, postawił wszystko na profesjonalną karierę pięściarską. Na co dzień trenuje z Maciejem Brzostkiem i Szymonem Krukiem. Zwycięstwo z Mateuszem Cielepałą ma być też prezentem na 22 urodziny, które będzie obchodził 10 czerwca. Jego przeciwnik pochodzi z Malczyc koło Środy Śląskiej w województwie dolnośląskim. Najczęściej przed walkami 28-letni Mateusz Cielepała (ur.28 lutego 1993r) ćwiczy w Łodzi lub Lubinie. Prowadzi firmę ogólnobudowlaną, a trenuje wieczorami po pracy. Polski Turniej Wagi Ciężkiej to nie jedyny ciekawy projekt Krystiana Każyszki. Promotor z Kościerzyny jest pomysłodawcą i organizatorem także drugiej edycji zawodów - Polskiego Turnieju Kategorii Junior Ciężkiej. Podczas niedawnej gali Rocky Boxing Night 8 im. Tadeusza Pietrzykowskiego - na wysokości 150 metrów nad ziemią w wieżowcu Olivia Star w Gdańsku - Rafał Rzeźnik wygrał z Damianem Smagieł i awansował do wielkiego finału. Jego rywalem będzie Olimpijczyk z Rio de Janeiro Igor Jakubowski lub Kajetan Kalinowski. W pojedynkach ćwierćfinałowych wagi cruiser najbardziej doświadczony Igor Jakubowski wygrał przed czasem z Pawłem Nowaczyńskim, Rafał Rzeźnik pokonał Andrzeja Szkutę, Kajetan Kalinowski zwyciężył Alana Jachimowskiego i Damian Smagieł wygrał ze Sławomirem Brylą.
W niedzielę, 30 maja w Amfiteatrze w Stężycy na Kaszubach odbędzie się wielki finał Turnieju Wagi Ciężkiej organizowanego przez Krystiana Każyszkę. O główną nagrodę - zawodowy kontrakt z Rocky Boxing Promotions i 100 tys. zł - powalczą Kacper Meyna (5-0, 2 KO) i Mateusz Cielepała (2-1, 1 KO). Pewny swego jest Kacper Meyna, który mówi o sobie jako faworycie pojedynku. Bardziej doświadczony Mateusz Cielepała nie ukrywa, że ta walka to dla niego „być albo nie być” w zawodowym boksie. Transmisję przeprowadzi telewizja Polsat.
W jaki sposób traktujesz finał turnieju? Kacper Meyna: Bezsprzecznie to dla mnie wielka szansa. Zwycięstwo w turnieju, którego pomysłodawcą i realizatorem jest Krystian Każyszka, otworzy mi drzwi do kariery w boksie profesjonalnym. Jestem przekonany, że przede mną ciekawe perspektywy w pięściarstwie. Postanowiłem na boks i zrobię wszystko, by osiągnąć sukces.
Już wiesz co zrobisz z główną nagrodą? Kacper Meyna: Na pewno część pieniędzy przeznaczyłbym na rozwój swojej kariery sportowej. Wiem, że trzeba zainwestować w wiele rzeczy, aby osiągnąć wysoki poziom, a później można czerpać korzyści z efektów pracy.
W ubiegłym roku stoczyłeś dwie walki, Mateusz Cielepała - żadnej. Kacper Meyna: Z pewnością brak aktywności Mateusza jest na plus dla mnie, bo nie ma nic lepszego niż oficjalne pojedynki. Inna sprawa, nie wiem jak ten czas pod względem treningowym wykorzystał mój najbliższy rywal. Ja mogę zapewnić, że rozwinąłem się pod każdym względem i jestem dużo lepszym zawodnikiem niż rok czy dwa temu. A co do moich walk z Adrasem Csomorem i Zoltanem Csalą, przede wszystkim byłem zadowolony z tej pierwszej. Pokazałem się z dużo lepszej strony niż w półfinale turnieju z Pawłem Sowikiem. W październiku boksowałem z Csalą, który był ode mnie 150 miejsc wyżej w rankingu, ale okazało się, że jestem dużo lepszym bokserem. Początkowo jeszcze próbował stawiać opór, ale szybko spasował.
Jak wyglądają Twoje przygotowania do walki z Mateuszem Cielepałą? Kacper Meyna: Od dłuższego czasu współpracuję z trenerami Maciejem Brzostkiem i Szymonem Krukiem (motoryka). Mam też dobrego masażystę. W każdym tygodniu mam po 12-13 treningów, do tego pracowałem na zgrupowaniu w Poznaniu. Tam miałem okazję sparować m.in. z Kubańczykiem Pablo Sanchezem, które obserwowali trenerzy Maxmud-Ali Rakhmankulau i Francisco Perez. Szkoleniowcy byli zadowoleni po tym, co zobaczyli, a i ja byłem z siebie zadowolony. Na pewno z boku widzieli wszystko najlepiej, więc ich pochwały bardzo cieszą.
Na amatorskim ringu przegrałeś z Mateuszem Cielepałą… Kacper Meyna: …Ale teraz czuję się faworytem. Chcę się zrewanżować i pokonać Mateusza. W pierwszej naszej walce pokazałem charakter, ale nie miałem jeszcze zbyt dużych umiejętności. W ogóle nie ma co porównywać Kacpra Meyny z 2021 roku do tego z 2018 roku.
Twoje największe atuty w finale w Stężycy? Kacper Meyna: Zdecydowanie lepiej pracuję na nogach, jestem szybszy, a i kowadełko w rękawicach coraz potężniejsze. Wagowo mam obecnie ok. 110 kg, a zamierzam zejść do 105 kg. Do limitu bridger nie schodzę, a zatem zostaję w kategorii ciężkiej.
Mateusz Cielepała jest kilka centymetrów niższy od mierzącego 187 cm Kacpra Meyny, a wagowo też zapewne będziesz lżejszy. Mateusz Cielepała: Fizycznie zawsze byłem mniejszy od przeciwników w amatorskiej wadze super ciężkiej, ale nie miałem z tym problemów. Nigdy mi to nie przeszkadzało. Chcąc zdobywać tytuły, a w 2018 roku zostałem Mistrzem Polski, trzeba było wygrywać z większymi od siebie. Jestem zaprawiony w bojach i gotowy do potyczek z większymi bokserami. Przed 3 laty podczas IMP w Karlinie wygrałem 4 walki, w tym w ćwierćfinale z Kacprem Meyną, w półfinale z Kamilem Bodziochem i w finale z Adamem Kulikiem.
Jak zapamiętałeś tamten pojedynek z Kacprem Meyną? Mateusz Cielepała: Pamiętam, że był niesamowicie twardym zawodnikiem. Byłem wtedy bardzo dobrze przygotowany, ale Kacper dzielni się trzymał. Po jednej akcji się zachwiał, ale szybko wrócił do gry i ciężko było go pokonać przed czasem. Wiem, że przez ostatnie 3 lata bardzo się rozwinął, postawił na boks i będzie bardzo groźnym rywalem.
Meyna twierdzi, że w finale Turnieju Wagi Ciężkiej to on będzie faworytem. Mateusz Cielepała: Na pewno ma łatwiej, bowiem ja łączę treningi z codzienną pracą w branży ogólnobudowlanej. Kiedyś pracowałem dla kogoś, dziś sam jestem sobie sterem i okrętem. Prowadząc własny biznes siłą rzeczy mam mniej czasu na boks, ale ten sport cały czas jest moją wielką pasją. Trochę jestem na rozdrożu, bo z jednej strony chciałbym kontynuować przygodę z pięściarstwem, a z drugiej jestem świadomy, że ciężko pogodzić pracę zawodową z boksem na tyle, by w tym drugim odnosić naprawdę wielkie sukcesy. A przecież nie będę jeździł i nadstawiał głowę za niewielkie pieniądze. Finał w Stężycy to dla mnie „być albo nie być” w boksie. Może okazać się, że nawet mimo tego, że nie mogę być zadowolony ze swoich przygotowań, to nadal jest we mnie ogień i pokonam Kacpra. A wtedy będę miał dużą motywację do pozostania w ringu.
Ostatnią walkę stoczyłeś pod koniec 2019 roku, pokonując w półfinale Jakuba Sosińskiego. Mateusz Cielepała: Od blisko 1,5 roku nie walczyłem, chociaż pojawiały się jakieś propozycje. I tak naprawdę nie wiem jak będę wyglądał na tle mającego dobre możliwości treningowego Meyny. Wierzę, że dzięki swojemu doświadczeniu i strategii na walkę mogę zwyciężyć. Główna nagroda mocno kusi. Za kilka dni wybieram się do Łodzi do trenera Bogdana Szuby i jeszcze doszlifuję formę bokserską. Bo o kondycję i siłę fizyczną już zadbałem. To nie jest tak, że bezczynnie czekałem na finał z Kacprem. Wiem, że mogę triumfować na Kaszubach. Już raz go pokonałem, więc powtórka jest mile widziana.
- Zmieniam się jako bokser, jestem silniejszy, dynamiczniejszy i wytrzymalszy, a wszystko za sprawą sztabu osób, które mi na co dzień pomagają - mówi Kacper Meyna (4-0, 1 KO) przed walką w wadze ciężkiej z Węgrem Zsoltanem Csalą (12-22, 10 KO), która odbędzie się 2 października na gali Rocky Boxing Night w Kościerzynie. Kacper Meyna przygotowuje się do finału Turnieju Wagi Ciężkiej organizowanego przez Krystiana Każyszkę. Z powodu pandemii koronawirusa decydujący pojedynek z Mateuszem Cielepałą (2-1, 1 KO) został przeniesiony na pierwszy kwartał 2021 roku.
- Nawet najlepsze treningi i sesje sparingowe nie zastąpią oficjalnych walk, kiedy rosną emocje, stres jest coraz większy i trzeba pokazać to, co się wypracowało. Dlatego zależało nam na występie Kacpra po okresie wymuszonej przerwy. Jego rywalem będzie mający 6-letnie doświadczenie w boksie zawodowym i 34 stoczone pojedynki bardzo doświadczony Zsoltan Csala, nr 2 w węgierskiej kategorii ciężkiej - powiedział Krystian Każyszka, szef Rocky Boxing Promotion.
21-letni Kacper Meyna tuż przed wybuchem pandemii wygrał przez TKO w 3 rundzie z innym Węgrem Andrasem Csomorem. Zwycięstwo efektowne, ale też kibice zobaczyli w ringu innego pięściarza z Gołubia, odchudzonego, pewnego siebie i konsekwentnie dążącego do celu. Czy równie dobrze poradzi sobie z Zsoltanem Csalą, mającym charakterystyczny tatuaż dookoła prawego oku. Nieprzypadkowo nosi przydomek "Furioso". Wygląda groźnie i w wieku 43 lat nadal ma chęć psuć krew młodym bokserom. - Mnie jednak nie przestraszy. Na jego rekord nie spoglądam, nastawiam się na ciężką walkę i tak będę podchodził do każdego pojedynku. Csala nie kalkuluje, cały czas idzie do przodu, i najczęściej źle na tym wychodzi. Ale ten ringowy zabijaka też wygrywał przed czasem. Z Csomorem udało mi się wygrać w 3 rundzie, więc chciałbym powtórzyć ten sukces z jego rodakiem. Jak trafię dynamicznym ciosem, to Węgier powinien usiąść! Zresztą swoimi opuszczonymi rękami aż sam się prosi o nokdauny. Dla mnie walka z Csalą to pewnego rodzaju przetarcie przed finałem z Mateuszem Cielepałą, który też nastawiał się na ciągły atak, ale po tym jak został znokautowany zmienił swój styl boksowania - powiedział Kacper Meyna.
Kiedy rozpoczynał się historyczny Turniej Wagi Ciężkiej, Kacper Meyna wcale nie był uważany za głównego faworyta. Na punkty pokonał Krystiana Arndta i Pawła Sowika i będzie walczył o trofeum - nagrodę w wysokości 100 tys. złotych i profesjonalny kontrakt z grupą Krystiana Każyszki. - Byłem trochę rozczarowany przeniesieniem finału na przyszły rok, ale rozumiem, że pandemia ma przełożenie na kłopoty finansowe różnych firm, budżety na sponsoring sportowy są mniejsze i taką galę trzeba zorganizować nieco później. Bardzo mi zależy na zwycięstwie i nie chodzi tylko o pieniądze, bo nimi bym się podzielił, część przekażę na pewno na cele dobroczynne. To dla mnie szansa sportowa, tak traktuję finał z Cielepałą. Miałbym finanse np. na ściąganie sparingpartnerów, którzy naprawdę sporo kosztują. Zasuwam ostro na treningach i uparcie dążę do realizacji swych marzeń - przyznał Kacper Meyna, który codziennie trenuje 2-krotnie.
Kacper Meyna to wciąż melodia przyszłości, lecz wielu kibiców widzi jak zmienia się ten zawodnik. Jego głównym trenerem jest Maciej Brzostek. - Od kilku miesięcy współpracuję również z Szymonem Krukiem z Kościerzyny, który jest trenerem motoryki ciała, oraz panią psycholog z Gdyni. Jestem silniejszy, dynamiczniejszy i wytrzymalszy. To nie ten sam Kacper Meyna, który miał kłopoty z kondycją. Dziś jestem takim potworem w pozytywnym słowa znaczeniu, a moje ciosy coraz więcej ważą. Ale nie wzięło się to wszystko z niczego. Wiedziałem, że potrzebne są zmiany, że muszę mieć kolejnych ludzi, którzy mną odpowiednio pokierują. Dla boks jest codzienną walką, dlatego każdego dnia daję z siebie wszystko. To nie piłka nożna, w której czy wygrasz czy przegrasz i tak swoje zarobisz. Ja muszę być coraz lepszy, by liczyć na lepsze stawki za walki. Dlatego nie zamierzam stać w miejscu, muszę się rozwijać.
Na tej samej gali 2 października w Kościerzynie Nikodem Jeżewski (18-0-1, 9 KO) stanie przed szansą zdobycia pasa Międzynarodowego Mistrza Polski wagi junior ciężkiej. Jego rywalem będzie Czech Marek Prochazka (9-2-1, 5 KO). Na gali „Rocky Boxing Night” wystąpią także m.in.: Olimpijczyk z Rio i Wicemistrz Europy Igor Jakubowski (1-0), znany ze świetnych występów na brytyjskim ringu Kamil Sokołowski (9-18-2, 3 KO) czy debiutant Dominik Harwankowski, 5-krotny Mistrz Polski. Boksować będą także niepokonani Kewin Gruchała (6-0, 2 KO), Adrian Szczypior (3-0, 2 KO) i Hubert Benkowski (6-0-1, 1 KO).
2 października na gali w Kościerzynie dojść ma ostatecznie do planowanego pierwotnie na maj finału turnieju ciężkich Rocky Boxing Night.
W walce finałowej rękawice skrzyżują Kacper Meyna (3-0, 0 KO), który w półfinale pokonał Pawła Sowika i Mateusz Cielepała (2-1, 1 KO), który wygrał z Jakubem Sosińskim. Na razie nie wiadomo, czy październikowa impreza będzie mogła się odbyć z udziałem publiczności.
Na gali Rocky Boxing Night w Kościerzynie rozegrano dwa półfinałowe pojedynki organizowanego przez Krystiana Każyszkę turnieju wagi ciężkiej o 100 tysięcy złotych.
Pierwszym finalistą został Kacper Meyna (3-0, 0 KO), który pokonał jednogłośnie na punkty (58-56, 58-56, 58-56) Pawła Sowika (3-4, 1 KO). Walka, zgodnie z oczekiwaniami, nie była pokazem techniki bokserskiej, obaj pięściarze mieli w niej dobre momenty i zostawili w ringu dużo serca, jednak w ostatecznym rozrachunku nieco lepiej zaprezentował się Meyna.
W drugim półfinale Mateusz Cielepała (2-1, 1 KO) przetrwał trudne chwile w rundzie trzeciej i liczenie w szóstej odsłonie, wygrywając na punkty z Jakubem Sosińskim (1-1, 0 KO). Sędziowie punktowali 58-56, 57-56, 57-56.