- Wystawiany byłem do walk z faworytami, więc znam z własnego doświadczenia “dreszczyk niepewności”. Ale boksowałem już z lepszymi technicznie zawodnikami od Alena - mówi Łukasz Różański (14-0, 13 KO) przed walką z Chorwatem Babiciem (11-0, 10 KO) o Mistrzostwo Świata WBC w kategorii bridger. Pojedynek odbędzie się 22 kwietnia w Rzeszowie na gali KnockOut Boxing Night 27.
Jak “smakuje” popularność? Udzieliłeś znacznie większej liczby wywiadów niż przez całą wcześniejszą karierę?
Łukasz Różański: Wiem, że bardzo dużo osób kibicuje i trzyma kciuki za moje zwycięstwo, podkreślając, że pas Mistrza Świata dla Polaka - po długiej przerwie - to wielkie i ważne wydarzenie. To miłe, kiedy słyszy się słowa wsparcia od tak wielkiej rzeszy rodaków. Oczywiście, zdaję sobie sprawę także, że w naszym środowisku nie wszyscy są mi życzliwi, ale tak to już jest w życiu.
Czy Łukasz Różański, na razie jako pretendent do tytułu Zawodowego Mistrza Świata, jest rozpoznawalny na warszawskich czy rzeszowskich ulicach?
Nie wiem czy znają mnie w Warszawie, bo zaraz po konferencji prasowej wróciłem do Rzeszowa, w moje strony, gdzie przygotowuję się do najważniejszego pojedynku. A na ulicach rzeszowskich jak najbardziej, ludzie mnie rozpoznają, pozdrawiają.
Często pytają o spodziewany przebieg walki, o wynik?
Tak, zdecydowanie, ale co mam odpowiedzieć? Można sobie wizualizować przebieg rywalizacji, ale ring to ring, tam się może wszystko wydarzyć. Gdyby rezultat był znany z góry, to po co przygowania, treningi? Staram sobie nie wbijać do głowy, że to walka o Mistrzostwo Świata, tylko kolejny trudny bój, który muszę wygrać. Przecież to nie ja byłem faworytem, a wygrywałem ze Szpilką, Izu czy Sosnowskim. Dziś też faworytem jest mój rywal, a ja zrobię wszystko, by zwyciężyć.
Przeszedłeś zaskakują drogę, gdyż jako profesjonalista debiutował mając blisko 30 lat, a w wieku 37 lat możesz zostać Mistrzem Świata.
Już wiele lat temu trenowałem w Warszawie w obecnej mojej grupie KnockOut Promotions, ale kontraktu nie podpisałem, bowiem doznałem kontuzji. Trochę się zniechęciłem i zrobiłem sobie długą przerwę, 5- czy nawet 6-letnią. W tym czasie postawiłem na edukację, skończyłem studia - kierunek wychowanie fizyczne na Uniwersytecie Rzeszowskim, a potem dodatkowo BHP na Politechnice Rzeszowskiej. Ale wróciłem, bo byli ludzie, którzy cały czas we mnie wierzyli. Co prawda jest paru ekspertów, którzy są innego zdania, ale to ich sprawa.
Wyczekałeś się też - choć nie ze swojej winy, czy swojego otoczenia promotorsko-menedżerskiego - na walkę o pas mistrzowski WBC w brigder.
Na pewno to rozczarowujące, że nie stoczyłem żadnej walki od prawie 2 lat, ale teraz łatwo się mówi. Znam realia polskiego boksu zawodowego, nie było jednoznacznej informacji, że jednak tej wielkiej szansy nie dostanę, więc ciągle czekałem. Pewnie, że Polak mądry po szkodzie, bo trzeba było przyjąć inną walkę, tzw. rankingową. Z tym że ten pojedynek o tytuł WBC był ciągle blisko, namacalny… Poważni ludzie tym się zajmowali, twierdząc, że przesunięcia dat wynikają z konkretnych powodów. Wreszcie zmienił się rywal, zmieniła się lokalizacja, ale walka będzie. Jestem szczęśliwy i dumny, że wyjdę do ringu w Rzeszowie, że będę mógł reprezentować swoje miasto, region, kraj. Cieszę się że grupa promotorska kierowaną przez Andrzeja Wasilewskiego i Jacka Szelągowskiego podjęła się tak dużego i kosztownego przedsięwzięcia jak walka o Pas MŚ.
Alen Babić stwierdził, że nic o Tobie nie wie.
Podejrzewam, że to jakaś gra psychologiczna z jego strona. Potrafi być szalony w ringu, ale nie sądzę, że byłby tak szalony, by niczego nie wiedzieć o przeciwniku w takiej walce. Zresztą jego trener widział mnie na treningu w Dubaju, więc coś wie...
A Ty czego się dowiedziałeś o Chorwacie?
Myślę, że mam wszystkie potrzebne informacje. Rozmawiałem też z Adamem Balskim, który stoczył ciężką walkę z Babiciem. Zwracał uwagę m.in. na nieczyste ciosy, że na to muszę uważać.
Rozpatrujesz scenariusze na przyszłość, co będzie jeśli wygram albo przegram.
Kompletnie tym się nie zajmuję. Chciałbym wygrać i móc radować się z takiego osiągnięcia. W piątek stoczyłem ostatni sparing i przy okazji dziękuję wszystkim chłopakom, którzy pomagali mi w przygotowaniach, Mateuszowi, Szymonowi, Karolowi, Danielowi, Klemensowi, Maksowi.
Kto będzie w twoim narożniku 22 kwietnia?
Oczywiście mój trener Marian Basiak, z którym jest od początku, a także Krzysztof Przepióra, Artur Płonka i Tomasz Skarżyński.
A na trybunach z grona najbliższych?
Lista jest niemal taka sama jak na… wesele. Rodzinę mam dużą, jestem najmłodszy z ośmiorga rodzeństwa. Z tą różnicą, że poprosiłem rodziców, aby zostali w domu w Czarnej Sędziszowskiej. Nie chcę aby się denerwowali zbytnio, a wiadomo jakie są emocje będą blisko ringu. Na miejscu w hali będą za to teściowie, a to też rodzice. Wiem, że jeszcze jest trochę biletów, więc serdecznie zachęcam kibiców do kupowania. Chciałbym aby hala była wypełniona, a doping moich fanów pomógł w odniesieniu zwycięstwa.
KUP BILET NA GALĘ KBN 27 W RZESZOWIE! >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS