O tym mówiło się od kilku tygodni, ale we wtorek już oficjalnie ogłoszono walkę Oscara Rivasa z Łukaszem Różańskim o pas mistrza świata federacji WBC w wadze bridger. Pojedynek odbędzie się 13 sierpnia w kolumbijskim Cali, a z trybun stadionu będzie mogło go obejrzeć około 40 tysięcy kibiców.
- Już raz mieliśmy zapytanie od obozu Rivasa, ale wtedy byłem tuż po zabiegu i nie było opcji, bym wyszedł do ringu. Teraz sytuacja jest inna. Od dwóch miesięcy jestem w mocnym treningu, waga też już zaczyna wyglądać jak należy, bo oscyluje w okolicach 107-108 kg. Walka o ten zielony pas WBC to moje marzenie z dzieciństwa i wierzę, że w końcu się spełni - powiedział "Super Expressowi" Różański.
- Uważam, że do tej pory walką życia Kolumbijczyka było starcie z Whyte'em, z Jenningsem też dobrze wypadł, ale z Rozickim było gorzej. Ja w walce z Rivasem nie stawiam się na straconej pozycji, wyjdę boksować i myślę, że będzie dobrze. Patrząc konkretnie na walkę z Rozickim, to trzeba będzie dobrze chodzić na nogach, do tego lewa ręka i to chyba najlepsza recepta. Jak Rivas wyprowadzał ciosy proste, to zazwyczaj trafiał, a głowa rywala mocno odskakiwała, z kolei ten amerykański boks, przyklejanie się i bicie po dołach już mu tak nie pasował - dodał Różański.
Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>
BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS