Pn, Mar 10, 2025

SULĘCKI: TA WYGRANA BYŁA NAGRODĄ ZA WYTRWAŁOŚĆ

SULĘCKI: TA WYGRANA BYŁA NAGRODĄ ZA WYTRWAŁOŚĆ

- Za tę walkę nie było dużej wypłaty. Wziąłem na siebie skrajne ryzyko, pojechałem na teren rywala i jeszcze za pieniądze, które jak na boks są bardzo, bardzo malutkie. Podjąłem bardzo duże ryzyko, ale ono się opłaciło. Mając pas będziemy mogli trochę porozdawać karty. Na pewno idziemy w kierunku walki o tytuł mistrza świata - mówi w rozmowie z Interią Maciej Sulęcki (33-3, 13 KO). Polski pięściarz znokautował w Astanie faworyta Aliego Achmedowa (23-2, 17 KO) i wywalczył tytuł WBC Silver.

Artur Gac, Interia: Gratulacje, bo to zawsze wielka sprawa pojechać na teren przeciwnika oraz faworyta i pokonać go w takim stylu, przed czasem. Ktoś mógłby powiedzieć, że wymarzony scenariusz to znokautowanie rywala w pierwszej lub drugiej rundzie, ale moim zdaniem - biorąc pod uwagę powyższe - ten pojedynek otarł się niemal o idealny koncept. Maciej Sulęcki, zdobywca pasa WBC Silver w kat. superśredniej: Przede wszystkim bardzo dziękuję za gratulacje i dziękuję za takie podejście z twojej strony do tej walki. Jak to kolokwialnie mówią pięściarze, nam za nadgodziny nie płacą, więc rzeczywiście fajnie by było zakończyć walkę jak najszybciej. Natomiast dla mnie też było dosyć sporym zaskoczeniem, że rywal już w pierwszej rundzie padł na deski, co tak naprawdę ustawiło tę walkę. Później doszedł jeszcze jeden nokdaun w tej samej rundzie. Troszeczkę straciłem głowę, nieco za bardzo się "podpaliłem" i za mocno poszedłem na wybitkę. Za bardzo chciałem i nie myślałem. A uważam, że gdybym spokojniej poszedł już po pierwszym nokdaunie i konsekwentnie boksował lewą ręką, to może ten pojedynek zakończyłby się szybciej. Jednak też potrzebowałem rund na wyjeździe z takim zawodnikiem, dlatego pod kątem mojej dalszej kariery bardzo dobrze, że tak wyszło. Co by nie mówić, to była deklasacja. Poza tym, że rywal miał parę swoich momentów, to na wyjeździe dosłownie zdeklasowałem go do jednej bramki. Z mojego punktu widzenia walka potoczyła się super.

Czy to najcenniejsza wygrana w twojej zawodowej karierze?
Patrząc na to, w jakim stylu zwyciężyłem, jak istotny w stawce był pas i na jak trudny teren pojechaliśmy, czyli do Kazachstanu, a także przez wzgląd na fakt, że wziąłem tę walkę po przegranej przed czasem z Diego Pacheco, czyli zdecydowałem się na ryzyko bez walki rozgrzewkowej, to odpowiedź brzmi: "tak". Dodajmy do tego, jak wyglądała moja kariera od czasu porażki z Demetriusem Andrade w czerwcu 2019 roku, z którym przegrałem walkę o tytuł mistrza świata. Czyli: jedna i druga operacja, odwołana walka z Munguią i odwołana walka z Charlo. Ze wszystkich stron dostawałem ciosy, czułem jakby cały czas spadał na mnie deszcz, a ja nie mogę się przed nim schronić. Los karcił mnie nie wiadomo za co. Dlatego osobiście jest to dla mnie najcenniejsze zwycięstwo i największy sukces. Było ciężko, ale się nie poddałem i cały czas szedłem obraną ścieżką. Jestem z siebie dumny, że nie odpuściłem. I tym zwycięstwem chyba zostałem nagrodzony za wytrwałość.

Niektórym kibicom zaświeciły się oczy, że skoro Maciek wywalczył pas WBC Silver, czyli drugi w gradacji kategorii superśredniej, to teraz naturalną koleją rzeczy będzie walka o pełnoprawny tytuł z legendą boksu - wspomnianym Saulem "Canelo" Alvarezem. Jednak boks to znacznie bardziej skomplikowana układanka, a Meksykanin ma już pewnie zaprojektowaną karierę i walki za gigantyczne pieniądze.
Na pewno poza wszelką wątpliwością Canelo Alvarez jest zawodnikiem, który rozdaje karty. Z drugiej strony, co może rodzić szansę dla mnie, według mnie dzisiaj już nic nikomu nie musi udowadniać. Czyli mocne walki, które brał zawsze, będzie przeplatał z teoretycznie tymi nie największymi nazwiskami. A zatem jest to jakaś szansa dla nas. Wiem, że teraz będzie walczył z Williamem Scullem, a co będzie potem? On jest zawodnikiem, który osiągnął wszystko, co było do osiągnięcia i tak naprawdę w tej chwili chce już odcinać kupony. Dlatego moim zdaniem będzie patrzył na teoretycznie słabsze walki, więc kto wie... Na pewno idziemy w kierunku walki o tytuł mistrza świata, a wiadomo że wszystkie drogi w tej dywizji prowadzą do Canelo. Sądzę, że przede mną jeszcze jedna lub dwie walki, a jeśli miałbym w nich na koncie zwycięstwa z dużymi nazwiskami, to wówczas wszystko jest możliwe. I raczej w tym kierunku pójdziemy razem z moim menedżerem, Łukaszem Kownackim.

Pełna treść artykułu na Interia.pl >>

BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS

Powiązane artykuły