Pn, Lis 25, 2024

Proksa i Wilczewski stawiają na Gołowkina

Grzegorz Proksa (29-3, 31 KO) i Piotr Wilczewski (31-3, 10 KO), odpowiednio rok i cztery lata temu, nie zdołali przeciwstawić się Giennadijowi Gołowkinowi i Curtisowi Stevensowi, którzy wyjdą na ring w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu, aby w nowojorskiej Madison Square Garden walczyć o należący do Kazacha pas WBA wagi średniej. Byli polscy mistrzowie Europy w boksie zawodowym są zgodni - Gołowkin zachowa tytuł i prawdopodobnie zwycięży przed czasem.

Grzegorz Proksa, były mistrz Europy wagi średniej (2011-2012, 2012), przeciwnik Giennadija Gołowkina z września 2012 roku, Kazach zwyciężył przez TKO w 5. rundzie: Nie mam wątpliwości, że Gołowkin wygra tę walkę przed czasem. Stevens nie jest słabym zawodnikiem, ale kiedy przekona się o sile Giennadija, nie będzie w stanie iść do przodu, bo to byłoby tak, jakby szedł na ścięcie. A walcząc na wstecznym też sobie nie poradzi, nie będzie w stanie wytrzymać pressingu przeciwnika. Sądzę, że walka może nie trwać dłużej niż sześć rund. Mimo wszystko zapowiada się ona ciekawie, bo podobno "kopie" nie tylko Gołowkin, ale i Stevens.

Dla mnie Gołowkin już teraz jest bezsprzecznie najlepszym pięściarzem świata wagi średniej, wyraźnie lepszym od Sergio Martineza. On nie boi się walczyć z nikim, podczas gdy Martinez i inni pięściarze z czołówki unikają go jak ognia. Decydują między innymi względy biznesowe. Rywale starają się chronić zero w rekordzie, a jeśli nie zero, to pasy i pozycję. Wymówek nie brakuje - jeśli nie kontuzja, to co innego.

W rankingu najlepszych na świecie bez podziału na kategorie według "The Ring" Martinez zajmuje piąte miejsce. Sądzę, że Gołowkin również z powodzeniem mógłby się na nim znajdować, ale póki co brakuje mu zwycięstw nad przeciwnikami z doskonale znanymi nazwiskami. Wygrana po takiej walce jak z Matthew Macklinem wielkiej chwały nie może mu przynieść, skoro rywal wyszedł do ringu jakby myślał wyłącznie o wypłacie. Jedyne co robił, to stał przy linach i starał się zająć taką pozycję, żeby nie upaść po przyjęciu mocnego ciosu. Uderzeń z jego strony było jak na lekarstwo.

Boks w "Przeglądzie Sportowym" >>

Piotr Wilczewski, były mistrz Europy wagi superśredniej (2011), przeciwnik Curtisa Stevensa z lipca 2009 roku, Amerykanin zwyciężył przez TKO w 3. rundzie: Już w pierwszej rundzie walki ze Stevensem przyjąłem mocny cios, po którym byłem oszołomiony do końca pojedynku, a mimo to drugą odsłonę udało mi się wygrać, bo boksowałem technicznie, na instynkcie. Gołowkin nie dość, że ma technikę, to jeszcze i siłę, dlatego powinien rozbić Stevensa. Nie dość, że bije mocno, to jeszcze bardzo precyzyjnie.

Nawet jeśli Curtis w ostatnich latach poczynił postęp, to Gołowkin raczej nie da zrobić sobie krzywdy. Nie jest na tyle głupi, żeby wdać się z rywalem w niepotrzebną wymianę. Raczej nie będzie się bił w krótkim dystansie, ale narzuci typowy dla siebie, a bardzo niewygodny dla przeciwnika pressing, który opanował do perfekcji - ni to w dystansie, ni to w półdystansie, pół na pół. Pierwsza faza walki może się jeszcze okazać dla Gołowkina trudna, ale im dłużej ten pojedynek będzie trwał, tym jego przewaga powinna się powiększać. Nie zdziwię się, jeśli nie potrwa on pełnego dystansu.

Czas najwyższy, żeby doszło do walki Gołowkin - Martinez, która wyłoniłaby najlepszego pięściarza świata w wadze średniej. Argentyńczyk jest mądry, cwany, nie brak mu bokserskiej rutyny, jednak Kazach wcale nie byłby na straconej pozycji.

BLOG COMMENTS POWERED BY DISQUS

Powiązane artykuły