Po lekturze "Mojej prawdy" mogło się wydawać, że o życiu i karierze Mike’a Tysona wiemy już wszystko. Okazuje się jednak, że w życiorysie pięściarza jest jeszcze wiele wątków, o których nie napisał w autobiografii. Zdradza je jego wieloletni przyjaciel i menadżer Rory Holloway w książce "Poskromić Bestię. Nieznana historia Mike'a Tysona", która ukaże się 24 czerwca nakładem Wydawnictwa SQN.
Zamów książkę "Poskromić Bestię. Nieznana historia Mike’a Tysona" w przedsprzedaży na www.idz.do/bestia-ringpolska
- rabat 32% od ceny okładkowej
- zakładka gratis
- wysyłka od 3 czerwca - zamów i czytaj jeszcze przed premierą!
Książki szukaj również od 24 czerwca w dobrych księgarniach w całej Polsce.
Fragment książki:
Mike zawsze przekraczał granice. Tym razem zaczął kupować broń i składować ją, jakby przygotowywał się do wojny. Spędzał tak całe noce: bam, bam, bam!
Byliśmy posrani, człowieku. Posrani ze strachu. Skurwiel miał nową zabawkę.
Pewnego dnia siedział w lesie za posiadłością z moim bratem i słyszałem tylko dochodzące stamtąd bam, bam, bam.
- Wypróbujmy tę, Todd.
Mój brat chwytał za broń - tratatatatata!
- Spróbujmy tej, Todd.
Oni się śmiali, co nie? A ja tylko kręciłem głową. Wyszedłem na zewnątrz i zacząłem opieprzać brata:
- Nie powinieneś pozwalać mu strzelać z broni. To nie jest, kurwa, śmieszne. Mike nie powinien nawet dotykać takich rzeczy.
Wtedy Mike się wściekł.
- Ja pierdolę, Ro, psujesz każdą zabawę. Wkurwiasz mnie. To moja broń i mój dom, mogę robić, co chcę.
Próbowałem mu wytłumaczyć, że jeśli kula przeleci między drzewami i dotrze do sąsiedniej posiadłości, to komuś może stać się krzywda.
- Spierdalaj - odpowiedział. - Wiem, co robię. Patrz.
Trrrach. Trrrach.
On był szalony. Wróciłem do domu i zadzwoniłem do Dona Kinga.
Czekając, aż odbierze, wyglądałem z Johnem przez okno. Ja miałem paranoję, ale John potrzebował wręcz pomocy psychiatry. Mike ciągle stał na zewnątrz i opróżniał kolejne magazynki. Mógł zabić każdego, kto pojawiłby się w pobliżu. Todd nie był wcale lepszy i obaj wzajemnie się nakręcali.
- Weź to, Todd, i przywiąż do drzewa.
Mike podał mojemu bratu wielkiego białego pluszowego misia, podobnego do tego z reklam Coca-Coli. Przywiązali maskotkę do drzewa.
- Dawaj, Mike. Zobaczymy, czy trafisz.
Byli podjarani, ale chybiali celu.
- Dzwoń do kostnicy - powiedziałem. - Ktoś tu zaraz zginie.
John kręcił głową.
- Nie mogę tak żyć, stary. Nie daję rady.
Brat Early był kucharzem Kingów i wytwornym mężczyzną. Pomagał nam podczas obozów, przygotowując jedzenie dla całego zespołu. Był kulinarnym Jamesem Brownem; przygotowywał kasze, kurczaka, żeberka. Tamtego dnia wjechał na podjazd nowiutkim vanem, który kupiła niedawno pani King. Przywiózł ze sobą jedzenie, prawdopodobnie dlatego, że Don chciał odwrócić jakoś uwagę Mike’a. Na kilka minut wszystko się uspokoiło. Ja i John znowu mogliśmy oddychać. Zapasy wnoszono do domu przez garaż.