Dwa zwycięstwa zanotowali polscy pięściarze na rozpoczętych w czeskiej Ostrawie Mistrzostwach Europy Juniorów.
W 1/8 finału boksujący w kategorii do 80 kg Fabian Urbański wygrał w drugiej rundzie z Chorwatem Jurajem Tutundziciem. Zawodnika BKS Skorpion od strefy medalowej dzieli już tylko jedna wiktoria. W 1/16 finału wagi 70 kg Adam Bagiński pokonał Belga Thomasa Cornu. Swoje walki przegrali natomiast Jan Januszewski (65 kg) i Borys Płachta (75 kg).
Aneta Rygielska została wicemistrzynią świata w kategorii do 60 kg! W rozegranym dziś finale czempionatu Polka niejednogłośnie przegrała z Rebecą De Limą Santos z Brazylii.
Rygielska jest trzecią polską medalistką dobiegających końca mistrzostw w Liverpoolu. Wcześniej również srebrny krążek wywalczyła Julia Szeremeta (57 kg), zaś po złoto sięgnęła Agata Kaczmarska (+80 kg).
Dziś na odbywających się w Liverpoolu mistrzostwach świata w boksie do walk półfinałowych przystąpią trzy Polki: Aneta Rygielska (60 kg), Julia Szeremeta (57 kg) i Agata Kaczmarska (+80 kg). Transmisja na kanałach sportowych Polsatu. Godziny pojedynków polskich zawodniczek poniżej.
Julia Szeremeta w oczach doświadczonego promotora to jest materiał na pięściarkę zawodową? Ona sama mówi, że myśli o kolejnych igrzyskach, tych w Los Angeles w 2028 r.
Andrzej Wasilewski (szef grupy KnockOut Promotions): Przede wszystkim trzeba podkreślić, że Julia ma dopiero 20 lata i w tym świetle jej osiągnięcie jest jeszcze bardziej wyjątkowe. To z kolei sprawia, że jest w rzadkiej sytuacji, w której rzeczywiście można myśleć o kolejnych igrzyskach. Gdyby miała 25 czy 27 lat, to kolejne cztery byłoby dużo. Tymczasem ona ma wszystko przed sobą. Pojawią się różne podpowiedzi i pomysły. Moim zdaniem, jako wielkiego kibica polskiej reprezentacji olimpijskiej, powinna bardzo poważnie rozważyć pozostanie w tej odmianie boksu.
Myślisz, że będzie wielu chętnych, że podpowiadać co innego?
Problem jest taki, że w Polsce boks zawodowy kobiet nie cieszy się taką wielką popularnością, jakiej życzylibyśmy sobie. Mamy bardzo efektownie walczącą Laurę Grzyb, mistrzynię Europy. W środowisku zatwardziałych kibiców jest doskonale rozpoznawalna i podziwiana, ale nie przebiła się bardzo szeroko do mediów. Poza tym w Polsce jest jedna, a może półtorej grupy zawodowej, które myślą poważnie o tym sporcie. Biorąc to wszystko pod uwagę, naprawdę uważam, że nie ma sensu podejmować pochopnych decyzji. Mówimy o bardzo młodej dziewczynie, dla której cztery lata to nie jest bardzo odległa perspektywa. Oczywiście wiele może się wydarzyć, ale teraz jej gwiazda rozbłysnęła naprawdę mocno.
Czyli jeśli zawodowstwo, to jednak nie w Polsce, a lepiej szukać kontraktu na Wyspach Brytyjskich?
Tam lub w USA. Są dwa duże rynki. Tylko powiedzmy sobie też szczerze, że boks zawodowy kobiet jest bardzo specyficzną dyscypliną. Potężne pieniądze zarabiały zawodniczki, które wcale nie prezentowały najwyższego poziomu, żeby wspomnieć choćby o córce Muhammada Alego. Rzadko się zdarza, że ktoś bez jakiegoś dodatkowego atutu w boksie kobiet sięga po fortunę.
Pełna treść artykułu w "Przeglądzie Sportowym" >>
Julia Szeremeta przegrała jednogłośnie na punkty z Lin Yu-Ting z Tajwanu w finale igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polka wywalczyła srebrny medal w kategorii do 57 kilogramów.
Pojedynek przebiegał od początku pod dyktando Yu-Ting, która była lepsza w każdym aspekcie. Zawodniczka z Tajwana przede wszystkim dobrze wykorzystała przewagę warunków fizycznych, ale była także szybsza oraz skuteczniejsza. Yu-Ting wykorzystywała opuszczone ręce Szeremety i skutecznie kontrowała.
Po końcowym gongu sędziowie punktowali 5:0. Szeremeta zdobyła pierwszy w historii olimpijski medal w boksie kobiet oraz pierwszy medal dla polskiego boksu od 1992 roku.
Julia Szeremeta wyrasta na największą gwiazdę polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. W środę po znakomitej walce pokonała Filipinkę Nesthy Petecio i awansowała do finału w wadze do 57 kg. – Nie ma co gadać o srebrnym medalu. Idę po złoto – zadeklarowała tuż po walce.
Szeremeta po raz kolejny pokazała w ringu ogromny spokój. Przed walką uśmiechała się, wykonywała swój słynny już taniec. – Nie boję się nikogo, nie czuję respektu. Wychodzę i robię swoje. Nie mogę już doczekać się finału. Kolejne wygrane dodają mi pewności siebie i nie czuję żadnego stresu. Podchodzę do tego, jak do zwykłego turnieju. Nie myślę, że to igrzyska. Boksuję na luzie – komentowała.
Rywalizację w boksie od etapu półfinałów przeniesiono na obiekty Rolanda Garrosa. Te same, na których czterokrotnie Iga Świątek wygrywała wielkoszlemowy French Open. Kort centralny zamieniono na ring otoczony trybunami, które w środę w większości zapełnione były przez polskich kibiców. Aż trudno uwierzyć, że walka odbywała się we Francji, bo fani co chwila skandowali "Julka, Julka".
– Wyszłam i bawiłam się jeszcze lepiej niż w poprzedniej arenie. Mnóstwo kibiców, świetna atmosfera, światełka, muzyka. To mnie niosło. Miało być złoto na Rolandzie i będzie – zapewniła.
Pełna treść artykułu w TVP Sport >>
