Wsobotę 16 listopada na gali KnockOut Boxing Night 37 we Wrocławiu Mateusz Masternak (48-6, 32 KO) zmierzy się z Australijczykiem Floydem Massonem (14-1, 8 KO), a ewentualna wygrana znacząco przybliży go do kolejnej walki o mistrzostwo świata. "Master" w obszernej rozmowie z TVP Sport podzielił się spostrzeżeniami nie tylko na temat pojedynku, ale także gorzką refleksją o szkoleniu polskich pięściarzy.
Zakończyłeś już sparingi przed sobotnią walką, wszystko przebiegło po twojej myśli?
Mateusz Masternak: Tak, to były dobre sparingi. Początkowo miałem trochę problemów, bo dawno nie miałem do czynienia z zawodnikami leworęcznymi. Ta wysunięta prawa noga trochę mi przeszkadzała, ale z każdym kolejnym sparingiem było coraz lepiej. W ostatnich widać już było, że przystosowałem się do odwrotnej pozycji i dobrze wyczuwam dystans. Wydaje mi się, że jest naprawdę ok.
Po raz drugi wystąpisz w walce wieczoru we Wrocławiu, w którym mieszkasz od lat. Jak wiele radości ci to sprawia?
Bardzo dużo! Cieszę się, że współpraca między KnockOut Promotions a miastem Wrocław układa się bardzo dobrze. Ostatnia gala była naprawdę fajna, było dużo ciekawych pojedynków i myślę, że wszyscy kibice byli zadowoleni. W sobotę znów w hali będzie bardzo dużo moich znajomych i bliskich. Ze szkoły, z sali bokserskiej, z jednostki wojskowej. To dodatkowa presja, ale również motywacja. Sobotnia gala zapowiada się znakomicie, bo jest bardzo dobra karta walk i myślę, że 16 listopada będzie dobrym dniem dla polskiego boksu.
Przed tobą jednak walka z innym Australijczykiem Floydem Massonem. Co o nim wiesz, poza tym, że jest leworęczny?
Z jednej strony wydaje się być niewygodnym, śliskim przeciwnikiem, który dobrze pracuje tułowiem i jest niezły technicznie. Jeśli Massonowi zostawi się trochę miejsca, to potrafi być bardzo niebezpieczny. Uderza po dołach, ma niezłą ringową "czutkę" i widać, że próbuje kontrować po przepuszczeniu ataku. Czyli to taki mańkut, którego teoretycznie nie lubię, ale jak to mawiał trener Andrzej Gmitruk, muszę na niego "usiąść". Powiem tak: oczywiście jestem optymistą przed pojedynkiem z Massonem, ale jeśli miałbym z nim nie wygrać, to może to być moja ostatnia walka. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie wygrywam i znów próbuję od nowa.
PEŁNA TREŚĆ ROZMOWY W TVPSPORT.PL >>