Albert Sosnowski z umiarkowanym optymizmem patrzy na plany podboju przez Artura Szpilkę (23-4, 16 KO) dywizji cruiser. "Szpila" po sobotnim łatwym zwycięstwie nad Fabio Tuiachem oznajmił, że zamierza powalczyć w limicie 91 kg o mistrzowskie pasy.
- Na pewno Andrzeja Wasilewskiego stać na to, by zorganizować Arturowi walki z bardzo dobrymi zawodnikami w tej kategorii, kto wie, czy nie o mistrzostwo świata - stwierdził "Dragon" w rozmowie z TVP Sport.
- Na razie jest kwestia zbicia wagi. Póki to wszystko dobrze wygląda, ale poczekajmy. Na pewno jest szansa, że zobaczymy Artura w tej kategorii w walkach o najwyższe cele - dodał Sosnowski.
Artur Szpilka kolejny pojedynek chciałby stoczyć w umownej wadze, około 95-96 kg. "Szpila" jako swojego rywala widziałby Krzysztofa Włodarczyka.
26 października podczas gali Knockout Boxing Night 8 na ring wróci Artur Szpilka (22-4, 15 KO). Były pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej zmierzy się z Włochem Fabio Tuiachem (29-6, 16 KO) i nie może sobie pozwolić na wpadkę.
Były mistrz Europy Albert Sosnowski mówi otwarcie, że Szpilka jest dużym faworytem w tym zestawieniu. "Dragon" zaznacza jednak, że jeden celny mocny cios Włocha, może odwrócić losy walki.
- Tuiach nie ma nic do stracenia i na pewno będzie ryzykował. Włoch wie, że Artur nie czuje się dobrze w bijatyce i gubi się, kiedy jest mocno naciskany. Jeśli Tuiach mocno trafi Szpilkę, to będą kłopoty - analizuje Sosnowski w rozmowie z TVP Sport.
- Artur w sytuacjach kryzysowych często opuszcza ręce i na siłę chce oddać. Oczywiście powinien ten pojedynek wygrać, bo jest lepszym boksersko pięściarzem, ale zobaczymy jak zachowa się jego głowa po ostatniej walce, która skończyła się dramatycznie - mówi były pięściarz.
Szpilka walką w Sosnowcu wróci na ring zaledwie trzy miesiące po lipcowej przegranej z Derekiem Chisorą. Z taką częstotliwością "Szpila" toczył dwie kolejne walki ostatni raz w 2015 roku.
Podczas gali Knockout Boxing Night 8 kibice zobaczą w akcji także utalentowanego 23-latka Fiodora Czerkaszyna, który zmierzy się z groźnym Nicolasem Pitto. W Sosnowcu dojdzie także do wyczekiwanego rewanżu pomiędzy Pawłem Stępniem i Markiem Matyją.
- Miller ma swoją wagę i to on raczej będzie takim czołgiem, który idzie do przodu - mówi portalowi rinblog.pl były mistrz Europy wagi ciężkiej Albert Sosnowski, analizując dzisiejszy pojedynek Tomasza Adamka z Jarrellem Millerem. "Dragon" zwraca uwagę na bokserskie atuty Polaka, jednak obawia się, że mogą nie wystarczyć do zwycięstwa z Amerykaninem.
- Miller jest agresywnym zawodnikiem, razem ćwiczył z Kownackim, zadaje dużo ciosów, jest cięższy. Myślę więc, że szansą Tomka może być tylko dobre przygotowanie, a wiemy, że on zawsze skrupulatnie się przygotowuje. Boję się jednak, że jego praca na nogach może nie wystarczyć do zwycięstwa, bo jednak Miller jest zawodnikiem, który zawsze szuka nokautu i jest agresywny. Kibicuję Tomkowi, ale myślę, że mimo wszystko faworytem jest Miller - mówi Sosnowski.
- Tomek jest szybki na nogach, powinien wyprowadzać dużo ciosów, natomiast czy będzie w stanie udźwignąć utrzymanie presji na Millerze? Miller ma swoją wagę i to on raczej będzie takim czołgiem, który idzie do przodu. Walcząc do tyłu ciężko będzie Adamkowi zdominować przeciwnika. Myślę, że może Tomek będzie starał się celować po dołach, zamaskować ciosy na górę i szukać mocnych ciosów na korpus i może w ten sposób gdy czysto trafi na wątrobę uda mu się wygrać tę walkę przed czasem - analizuje były pięściarz.
Pojedynek Tomasza Adamka z Jarrellem Millerem będzie jedną z głównych atrakcji gali w Chicago. Transmisja w Polsacie Sport oraz Polsacie. Pojedynek Polaka z Amerykaninem ma rozpocząć się o godz. 5 nad ranem.
Ireneusz Fryszkowski: Na obozie Landowski Boxing w Rozewiu wystąpił pan jako trener. Jak pan się czuje w tej roli? Albert Sosnowski: Kolejny etap życia. Koniec kariery bokserskiej, odchodzę w stylu nie w takim jakim trochę bym chciał, ale niestety młodszy nie będę, pewnego etapu procesu treningowego też nie przeskoczę, nie mam teamu, który by się mną opiekował. Więc uznałem, że z moim doświadczeniem z moją praktyką zawodniczą i jeżdżeniem po całym świecie warto byłoby coś otworzyć swojego. Poza tym jestem autorytetem dla młodzieży i dzieci, potrafię łatwo nawiązywać z nimi kontakt, ludzie mnie lubią i szanują. Stwierdziłem więc, że akurat zajęcie się trenowaniem boksu będzie dobrym wyborem.
Na warszawskiej Legii prowadzi pan własną inicjatywę Dragon Boxing Team. Tak. Marzy mi się rozwinięcie Dragon Boxing Team. Jest to długa droga, wymagająca dużo cierpliwości, dużo ciężkiej pracy, aktualizowania swojej wiedzy trenerskiej i przyswajania nowych rzeczy, które powstają w pięściarstwie. Zdaję sobie sprawę, że na najwyższym poziomie profesjonalnym sam nie mógłbym działać. Musiałbym mieć trenera od przygotowania fizycznego, psychologa, itd. Natomiast ja skupiałbym się na robieniu technik bokserskich, prowadzeniu zajęć pięściarskich, korzystaniu z różnych sparingpartnerów z innych grup i jeżdżeniu na walki. Czuje się w tym dobrze, odnajduję się i na pewno chcę to kontynuować. Jest to następny etap mojego życia.
Pracuje pan z młodzieżą. Czy dzisiejsza młodzież różni się podejściem do treningu, dyscypliną od tej kiedy pan zaczynał przygodę z boksem? Nie. Wydaje mi się, że młodzież jest taka sama. Tak samo jak wtedy tak i dzisiaj podejmuję własną decyzję o rozpoczęciu treningów bokserskich. Akurat moja grupa próbowała różnych sportów walki, ale po rozmowie ze mną wybrali boks. Wiemy, że ta droga do sukcesu w boksie jest bardzo długa, ale znajdują się wybitne jednostki. Dla mnie najważniejsze jest to jak widzę dwie, trzy osoby oraz ich poświęcenie i zaangażowanie. Ja nie potrzebuję 10 osób – wystarczy, że mam dwie. Wierzę w tych chłopaków i nakręcam ich do mocniejszej pracy. Staram się przekazać im moją wizję walki i treningu. Cieszę się, że jest wielu chętnych, że młodzież garnie się do boksu i widzi w tym swoją przyszłość.
Gdy mówimy o boksie olimpijskim często pada zarzut, że mamy słabych trenerów. Mit czy prawda? Pierwsze pytanie – co rozumiemy przez pojęcie „dobry trener”? To jest temat rzeka. Każdy trener ma swoją teorię i sposób pracy, swoich ludzi, jednym podoba się jego warsztat, innym nie. To jest temat bardzo złożony, bo trener nie wyjdzie za zawodnika do walki. Jeżeli zawodnik się nie przygotuje i nie traktuje tego poważnie lub nie ma zrozumienia z trenerem to powinien mu to przekazać i może poszukać wsparcia trenera klubowego. Jeżeli zawodnik jest uniwersalny i trener jest uniwersalny to mogą zaprosić innego trenera, porozmawiać, wskazać błędy, zalety, techniki, itd. Nie określiłbym tego problemu jako „dobry czy zły trener”. Może raczej mało doświadczony, który nie walczył na dużych zawodach, nie wie jak podejść do każdego zawodnika, nie wie na czym się skupić, bazuje na takich szkolnych wyuczonych rzeczach, które nie do końca przekładają się na rzeczywistą walkę. Być może trenerzy są mało otwarci na zawodnika, na rozmowę z nim, na uaktualnianiu swojej wiedzy trenerskiej.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Marcinem Najmanem, organizatorem i uczestnikiem zaplanowanej na 25 maja w Warszawie Narodowej Gali Boksu, na której wystąpią m.in. Mariusz Wach, Artur Szpilka, Izuagbe Ugonoh i Ewa Piątkowska.
Rozpoczęły się poszukiwania rywala dla Marcina Najmana (15-4, 11 KO), który wróci na ring 25 maja podczas gali organizowanej na stadionie PGE Narodowym w Warszawie.
Do tej pory wydawało się, że przeciwnikiem "El Testosterona" będzie Artur Binkowski, jednak pięściarz mieszkający na co dzień w Kanadzie ostatecznie się w stolicy nie pojawi. W grę od niedawna wchodzi za to były mistrz Europy i pretendent do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej Albert Sosnowski (49-9-2, 30 KO).
- Spotkałem się z Albertem, rozmawialiśmy bardzo konkretnie. Albert jest taką walką zainteresowany, ale tylko na określonych warunkach finansowych, które moim zdaniem są nieadekwatne do jego aktualnych możliwości. Droga do tego pojedynku pozostaje otwarta, ale będę rozmawiał także z innymi rywalami - zdradził Najman w rozmowie z portalem mymma.pl.
Głównym wydarzeniem Narodowej Gali Boksu będzie pojedynek dwóch byłych pretendentów do tytułu mistrza świata wagi ciężkiej - Mariusza Wacha i Erika Moliny. Na Narodowym walki stoczą także m.in. Artur Szpilka, Izuagbe Ugonoh oraz mistrzyni świata WBC wagi super półśredniej Ewa Piątkowska.
Jeśli Artur Binkowski wypadnie z karty walk "Narodowej Gali Boksu", to 25 maja na PGE Narodowym rywalem Marcina Najmana może być były mistrz Europy w wadze ciężkiej Albert Sosnowski. "Dragon" dopiero czeka na spotkanie w tej sprawie z jednym z organizatorów, a póki co pięściarz bije się z myślami, czy warto ryzykować.
- Na razie nie było żadnej rozmowy w tej sprawie. W poniedziałek mamy się spotkać na lunchu i przegadać temat - tłumaczy Sosnowski.
Były utytułowany pięściarz przyznaje, że docenia rozmach gali w stolicy, ale w swojej karierze już miał okazję boksować na wielkich imprezach, więc szansa ewentualnego zwieńczenia kariery na PGE Narodowym nie spędza mu snu z powiek.
- Na pewno, bez dwóch zdań, szykuje się wielkie wydarzenie i życzę, by się udało. Natomiast akurat dla mnie renoma tej gali nie jest absolutnym magnesem, bo przecież walczyłem na stadionie piłkarskim drużyny Schalke przy pełnych trybunach, a także na galach z walkami Floyda Mayweathera i Manny’ego Pacquiao - przypomina "Dragon".
- Serce i głowa chcą walczyć, bo jestem wojownikiem i nigdy nie pękam, ale ostatni pojedynek pokazał, że pewne kwestie motoryczne, moje ciało oraz inne elementy są już niestety dawno za mną. Biorąc to pod uwagę nie wiem, czy warte jest zepsucie swojego nazwiska występem na tak medialnej gali, gdyby faktycznie źle mi poszło - przyznaje były rywal Witalija Kliczki.
Przymiarki do walki Marcina Najmana (15-4, 11 KO) z Albertem Sosnowskim (49-9-2, 30 KO) były już czynione kilkukrotnie, jednak do takiego pojedynku nigdy nie doszło. Być może uda się do niego doprowadzić 25 maja podczas gali organizowanej na stadionie PGE Narodowym w Warszawie.
Na stołecznym obiekcie ma dojść do walki Najmana z Arturem Binkowskim, jednak mieszkający w Kanadzie Polak ma swoje problemy. Ostatnio Binkowski spędził 30 dni za kratkami za złamanie przepisów dotyczących jego sytuacji rodzinnej i nie ma pewności, że sytuacja się nie powtórzy.
Niewykluczone, że to właśnie Sosnowski w takiej sytuacji zostałby rywalem Najmana na Narodowym. Decyzja w tej sprawie ma zapaść w ciągu kilku najbliższych dni. Głównymi wydarzeniami imprezy w Warszawie będą pojedynki z udziałem Mariusza Wacha, Artura Szpilki oraz Izuagbe Ugonoha.
25 maja na stadionie PGE Narodowym ma dojść do walki Marcina Najmana (15-4, 11 KO) z Arturem Binkowskim (16-5-3, 11 KO). Ostatnio Binkowski spędził 30 dni za kratkami za złamanie przepisów dotyczących jego sytuacji rodzinnej i nie ma pewności, że sytuacja się nie powtórzy.
Najman, który jest jednocześnie organizatorem imprezy na Narodowym, niedawno zapewniał, że jest na taki scenariusz przygotowany. Do walki z "El Testosteronem" trenuje inny pięściarz, który w razie potrzeby, zastąpi Binkowskiego.
Teraz Najman za pośrednictwem mediów społecznościowych zasugerował, że tym zawodnikiem jest były mistrz Europy Albert Sosnowski. Głównymi wydarzeniami imprezy w Warszawie będą pojedynki z udziałem Mariusza Wacha, Artura Szpilki oraz Izuagbe Ugonoha.