Były pretendent do tytułu mistrza świata w wadze średniej na ring powróci po ponad 15 miesiącach przerwy. Maciej Sulęcki (29-2, 11 KO), bo to o nim mowa, wystąpi 17 grudnia na gali KnockOut Boxing Night Extra w Wyszkowie (bilety na ebilet.pl). - Przerwa spowodowana była różnymi perypetiami, ale to już za mną. Teraz liczę na to, że wrócę do regularnych występów, bo ja chcę robić to co kocham, to co lubię - powiedział "Super Expressowi" Sulęcki. Rywalem "Stricza" będzie Francuz Fouad El Massoudi (17-15-1, 2 KO).
Bardzo długa przerwa. Stęskniłeś się za ringiem?
Maciej Sulęcki: Tak. Zresztą po walce z Andrade było to samo. Wtedy to jednak było wskazane, bo dwie operacje, a potem koronawirus i tak wyszło, ale teraz po Jengojanie przerwa też była długa. Spowodowana różnymi perypetiami, ale to już za mną. Teraz liczę na to, że wrócę do regularnych występów, bo ja chcę robić to co kocham, to co lubię. Jak się okazało, że mogę w tym roku nie zaboksować to byłem przybity, załamany i sam poprosiłem promotora, by dał mi powalczyć na tej grudniowej gali. Chcę żyć, bo jak nie boksuję, to nie żyję.
Walka w Wyszkowie ważna będzie przede wszystkim ze względu na różne rankingi. Z tego na boxrec.com wypadłeś, w WBC jesteś 6., ale nie było łatwo cię w nim zatrzymać.
Mój promotor Andrzej Wasilewski zawsze miał dużo do powiedzenia jeśli chodzi o konwencję WBC i byłem mocno zdziwiony, że pozostałem na tak wysokim miejscu rankingu tej federacji. Podobno było jakieś zamieszanie, przeoczenie, ale dla nas na plus, więc nie ma co roztrząsać. Doszedłem jednak do wniosku, że skoro promotor zrobił dla mnie taką robotę, to nie kłóciłem się o nic, chciałem tylko miejsce na gali i boksuję. Chcę wyjść i się odwdzięczyć.
Przyszły rok może być dla ciebie kluczowy?
Zdaję sobie sprawę, że przepadła fajna walka z Munguią. Nie ukrywam tego, bardzo żałuję, ale nie lubię robić czegoś wbrew sobie i na tym ten temat zakończmy. Przyszły rok rzeczywiście może być bardzo ważny w mojej karierze. Wierzę, że promotorzy coś podziałają. Wracam w grudniu, a kolejną walkę chciałbym stoczyć w miarę szybko, może nawet w styczniu, by na dobre poczuć ten ring. A potem liczę na jakąś dużą walkę w Stanach lub na Wyspach.
Pełna treść artykułu w "Super Expressie" >>