Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) mieszkający od ubiegłego roku w Stanach Zjednoczonych, nie czeka bezczynnie na ogłoszenie swojej kolejnej walki za Oceanem.
Pięściarz KnockOut Promotions przebywa obecnie w Las Vegas, gdzie ma okazję sparować z byłym mistrzem świata kategorii superśredniej Calebem Plantem szykującym się do starcia z Davidem Benavidezem.
Informacja na temat kolejnego pojedynku Czerkaszyna, który w poprzednim występie pokonał Nathaniela Gallimore, ma ukazać się niebawem.
Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) czeka na wyznaczenie daty pierwszego tegorocznego występu. Niepokonany pięściarz wagi średniej trenuje na Florydzie, kontynując plan przygotowań rozpoczęty przed rokiem.
- Nie znam terminu walki, ale cały czas pozostaję aktywny, robię nawet po dwa sparingi tygodniowo. Zrozumiałem, że w USA działa to trochę inaczej. Ciekawa propozycja może przyjść 3-4 tygodnie przed galą i trzeba być gotowym na podjęcie wyzwania. Może być tak, że przyjdę na salę, otrzymam ofertę i będzie trzeba podjąć decyzję - mówi zawodnik grupy KnockOut Promotions.
W ubiegłym roku Czerkaszyn stoczył dwie walki przed amerykańską publicznością. W sierpniu wygrał z Gilbertem Venegasem, zaś w listopadzie wysoko pokonał na punkty Nathaniela Gallimore'a.
- Jestem w kontakcie z promotorami i oni chcą zorganizować mi coś większego. Stawiamy na cierpliwość, spokojne planowanie i wiem, że cały czas muszę być w treningu, ponieważ kiedy przyjdzie szansa, trzeba być maksymalnie gotowym, żeby ją wykorzystać - tłumaczy 27-latek.
Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) powrócił do Stanów Zjednoczonych i rozpoczął przygotowania do kolejnego występu za Oceanem.
W trakcie jednego z treningów zawodnik KnockOut Promotions miał okazję spotkać byłego czempiona kategorii ciężkiej Shannona Briggsa. Krótką wideorelację ze spotkania z "The Cannonem" pięściarz zamieścił w swoich mediach społecznościowych.
W listopadzie Czerkaszyn udanie zaprezentował się na gali Showtime, pokonując w dobrym stylu Nathaniela Gallimore'a. Informacja na temat najbliższego pojedynku boksera z Charkowa może ukazać się już niebawem.
Federacja IBF po raz ostatni w tym roku zaktualizowała swoje rankingi. Na trzynaste miejsce w wadze średniej awansował Fiodor Czerkaszyn. Pięściarz grupy KnockOut Promotions przesunął się do góry o jedną pozycję po niedawnej wygranej z Natanielem Gallimorem.
Pierwsze miejsce z klasyfikacji wagi junior ciężkiej International Boxing Federation utrzymuje Mateusz Masternak. W przyszłym roku dojdzie do pojedynku "Mastera" z Jaiem Opetaią, który od lipca jest mistrzem świata IBF w limicie do 90,7 kg.
Siódme miejsce w kategorii półciężkiej utrzymał Paweł Stępień. Dwie pierwsze pozycje w tej kategorii wagowej pozostają nieobsadzone. O jedno z nich rywalizować będą na początku przyszłego roku Jean Pascal i Michael Eifert.
Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) zdradził w magazynie "Ring" w TVP Sport, że w niedzielę wylatuje do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpocznie przygotowania do kolejnej zawodowej walki. 26-latek na ring wróci w przyszłym roku.
- Moim zdaniem trzeba tam być, trenować i czekać na kolejne okazje do stoczenia walki. Po powrocie do USA od razu wracam na salę - powiedział niepokonany pięściarz wagi średniej.
- Moja ostatnia walka pokazała, że propozycja może przyjść trzy tygodnie przed walką. Teraz jestem na 10. miejscu w rankingu więc oferta może pojawić się w każdym momencie. Dlatego będę non stop siedział na sali - dodaje zawodnik grupy KnockOut Promotions.
Czerkaszyn w ostatnim zawodowym pojedynku wygrał na punkty z Nathanielem Gallimorem. W tym podopieczny trenera Chico Rivasa stoczył dwie zwycięskie walki na terenie USA.
Po twojej ostatniej walce dużo przybyło obserwujących w mediach społecznościowych? Fiodor Czerkaszyn: Tak, grono kibiców jest liczne i stale się powiększa, co mnie niezmiernie cieszy. Po ostatniej walce widzę duży ruch w mediach społecznościowych, dostaję dużo wiadomości. W większości są pozytywne, ale zdarzają się też nieco uszczypliwe.
W Polsce toczyłeś walki wieczoru, nie musiałeś pracować i mogłeś skupić się wyłącznie na treningach. Koszty utrzymania, nie ma co ukrywać, też są niższe. Nie kusiło cię, żeby pozostać w sferze komfortu? Po prostu chcę więcej. Z każdą kolejną walką w Polsce oczekiwania wobec mnie rosły. Czytam wszystkie komentarze, które pisze się na mój temat i wiele było głosów typu "Fiodor dostał słabego rywala, pewnie znowu wygra przez nokaut". Gdy walka kończyła się na punkty były komentarze, że "coś jest nie tak z Fiodorem". W Ameryce rzuciłem się na głęboką wodę, ale czułem, że jeśli nie spróbuję, to będę żałował. Mam już 26 lat. Niektórzy mówią, że młody i perspektywiczny. Ja uważam, że to najwyższy czas, by spróbować. I cieszę się, że spróbowałem już teraz. Oczywiście, pokusa prowadzenia kariery w cieplarnianych warunkach może być duża, bo to wygodna perspektywa. Ale później następuje przeskok, taki zawodnik jedzie za granicę na dużą walkę i dostaje po głowie. Ja w USA stoczyłem dwa pojedynki i już nieco "okrzepłem", choć wiem jak sporo brakuje mi do najlepszych. Dwie wygrane dodały mi pewności siebie i pokazały, że mogę rywalizować na niezłym poziomie. Cel jest jeden: dojść do mistrzostwa świata.
Przed wylotem miałeś inne wyobrażenie o tych treningach? Bardzo dobre pytanie. Chyba tak. Sądziłem, że będzie dużo ciężej na treningach, że będzie większa kontrola, że będzie trener od przygotowania motorycznego. Że to wszystko będzie takie bardziej restrykcyjne. Czasem jak przychodzę na salę o tej 15:30, to nikogo jeszcze nie ma. Nie masz do zrobienia żadnych zadań na worku, a jak robisz walkę z cieniem, to trener nawet nie patrzy, bo traktuje to jako rozgrzewkę. Fajne są ćwiczenia w parach, bo trenerzy dają wolną rękę i to sprawia, że musisz uruchomić głowę i kreatywność. Może to jest kluczem? Nie wiem. Tam wszyscy podchodzą bardzo luźno, zupełnie inna mentalność.
Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) awansował na dziesiąte miejsce w rankingu wagi średniej federacji WBC. Nową pozycję niepokonanego pięściarza grupy KnockOut Promotions zatwierdzono podczas odbywającego się w Meksyku konwencie federacji WBC.
W sobotę Czerkaszyn wygrał jednogłośnie na punkty z Nathanielem Gallimorem na gali w Minneapolis. Szóste miejsce w rankingu wagi średniej federacji WBC zajmuje Maciej Sulęcki (30-2, 11 KO), który latem przymierzany był do walki o mistrzostwo świata.
Czempionem World Boxing Council w limicie do 72,5 kg jest nieaktywny od ponad rok Jermall Charlo. Tymczasowy tytuł w tej dywizji należy od niedawna do Carlosa Adamesa.
Janusz Pindera zdradził w magazynie "W Ringu", że według jego informacji, Fiodor Czerkaszyn (21-0, 13 KO) może w przyszłym roku zmierzyć się z tymczasowym mistrzem świata WBC wagi średniej Carlosem Adamesem (22-1, 17 KO). Uznany polski ekspert był pod wrażeniem sobotniego występu Czerkaszyna, który na gali w Minneapolis wygrał z Nathanielem Gallimorem.
- Pokazał wielką dojrzałość. Pokazał, że już jest bardzo dobrym pięściarzem o dużej dojrzałości. Widział w ringu bardzo dużo, pokazał również, że ma świetny przegląd sytuacji między linami. Rywal był bezzębny, chociaż widać, że jest to twardziel - mówił Pindera w poniedziałkowym programie "W Ringu".
Sobotnia walka była dla Czerkaszyna drugim tegorocznym występem. Niepokonany pięściarz wagi średniej od kwietnia przebywał w USA, gdzie budował formę przed pierwszymi zawodowymi pojedynkami przed amerykańską publicznością.
Widać, że Czerkaszyn ma w Stanach Zjednoczonych świetnych sparingpartnerów. W mojej opinii on wskoczył na wyższy poziom, porównując do jego ostatniej walki toczonej w Polsce w ubiegłym roku. Był bardzo pewny siebie, bardzo mi się podobał i uważam, że jest kandydatem na duże walki. Słyszałem już różne nazwiska, wśród nich pojawił się Carlos Adames - zdradził Pindera.
Walka Czerkaszyna z Gallimorem była telewizyjnym debiutem dla pięściarza grupy KnockOut Promotions na terenie USA. Pojedynek otwierał przekaz telewizyjny gali telewizji Showtime.